Archiwum marzec 2009, strona 4


mar 12 2009 Szaleństwo i cierpliwość
Komentarze (4)

Od wieków trapi nas, facetów, jedno zagadnienie. Czy można zdobyć kobietę, którą się kocha, samym tylko uporem. Nawet jeżeli ona nas nie chce. I jest dla nas osobą z za wysokiej półki. Czy jest taki rodzaj miłosnego zapamiętania, przed którym żadna kobieta nie jest się w stanie obronić. Miłość tak wielka, że się jej nie da odtrącić. Powiedzmy, że w pobliskiej piekarni sprzedaje dziewczyna, która się nam podoba wprost nieziemsko. Nic o niej nie wiemy, zapewne zupełnie do siebie nie pasujemy, ale to nic. Wzięło nas. Zakochani jesteśmy po uszy. Nie myślimy o niczym innym poza ową dziewczyną. Marzymy tylko o tym, żeby ją dotykać i być blisko. Nie jemy, nie śpimy w nocy, nie bawimy się. Inne kobiety nas nie interesują. Kochamy tylko pannę Krysię i nie da się nam tego wyperswadować. Uparliśmy się. Każdego dnia snujemy się do piekarni i zamawiamy pączka z dżemem. Nie żebyśmy lubili słodycze. Prawdę mówiąc nie znosimy pączków. Kupujemy je tylko po to, żeby choć przez chwilę napatrzeć się na wybrankę naszego serca. Powoli przełamujemy też wrodzoną nieśmiałość i od słowa do słowa zaczynamy ją zagadywać. O różne rzeczy. O pogodę, o nadciągającą wiosnę, o to, jak się jej żyje, czy przypadkiem nie chora. Oczywiście dziewczyna reaguje na nas tak, jak każda piękna dziewczyna, to znaczy umiarkowanie. Nie osuwa się omdlała na podłogę. Nie rozszerzają się jej źrenice. Rumieńce nie wyskakują jej na policzki. Nie drżą jej dłonie gdy na nas patrzy. I tak wystarczy, że my mamy wszystkie te symptomy. I jeszcze kilka innych. W pewnym momencie zbieramy się na odwagę i próbujemy się z nią umówić. Uśmiechamy się zalotnie. Dajemy niedwuznacznie do zrozumienia. Mrugamy okiem. Plątamy się w aluzjach. Rzecz jasna od razu widać, że nic z tego nie będzie. Że dziewczyna jest śliczna, zdrowa i kwitnąca, podczas gdy my jesteśmy brzydcy, bladzi i schorowani. Ona porusza się giętko i z gracją, my człapiemy i potykamy się o własne kończyny. Ona ma uśmiech zdolny zatrzymać kolumnę czołgów zmierzającą na Tienanmen, my się jedynie kwaśno krzywimy. Ona ma biodra, a my nie. W niej kocha się pół miasta, a w nas tylko jeden znajomy gej. Czy więc mamy jakieś szanse? Czy jak się zaweźmiemy, to jesteśmy w stanie ją do siebie przekonać? OK. Na razie odmawia. Mówi, że nie ma czasu. Pracuje. Nie chodzi na randki. Ani do kina. Do pubu też nie. Nie tańczy. Nie jada we włoskich restauracjach. Nie gra w kręgle. Nie interesuje ją wycieczka do Newgrange ani w góry. Boli ją głowa. Przyjeżdża do niej koleżanka. Która też nigdzie nie wychodzi. Jednym słowem klęska na całej linii. Szarża pod Lenino miała większe szanse powodzenia. Gdybyśmy się wyrwali z widelcem na dywizję czołgów byłoby nam łatwiej. Ale my postanawiamy, że będziemy cierpliwi. Że nie damy się zniechęcić. Dalej przyłazimy i zawracamy głowę. Nie przyjmujemy do wiadomości, że może nas ktoś nie chcieć. Uważamy, że jesteśmy super, tylko trzeba nam dać szansę. Jesteśmy zdolni do wszystkiego, o ile będziemy mogli się rozkręcić. I jeżeli ktoś nam tylko zaufa, to pokażemy więcej zalet charakteru niż jest liter w alfabecie. Tylko czy to ma jakieś szanse powodzenia?

 

Moim zdaniem ma, o ile jesteśmy w stanie być wystarczająco cierpliwi. To znaczy problem polega nie na postawie kobiety w takiej sytuacji, ale naszej. Kobietę z zasady da się przekonać do wszystkiego. O ile właściwie się do tego podejdzie. Kobiety nie mają żadnych przekonań, które nie można byłoby zmienić. Nawet jeżeli kobieta twierdzi, że się jej nie podobamy, to nie należy się tym za bardzo przejmować. Ważne, że zwraca na nas uwagę. Ważne, że odpowiedziała na pytanie które jej zadaliśmy. To jak na początek wystarczy. To jest przyczółek, który zajęty we wstępnej fazie operacji pozwoli nam na podjęcie skutecznych akcji zaczepnych. Skoro z nami rozmawia znaczy się, że mamy szansę. Jakbyśmy jej nie mieli, to by sobie poszła. Problem polega tylko na tym, że do tego, by podjąć długotrwałe i z pozoru skazane na niepowodzenie oblężenie, trzeba mieć w sobie pewną dozę szaleństwa. Żeby codziennie przez dwa miesiące przychodzić i pytać, czy dziewczyna się z nami umówi czy nie. Żeby jej wysyłać kwiaty i miłosne wierszyki. Trzeba być szurniętym, żeby się tak uprzeć na kogoś, kto nie reaguje na nas z przesadnym entuzjazmem. A ludzie, którzy posiadają w sobie taki rodzaj szaleństwa rzadko wykazują się jednocześnie cierpliwością. Nie są oni dobrzy w czekaniu na to aż ich działania przyniosą jakiś skutek. Są raczej nastawieni na krótkotrwały efekt. Na wielki gest i wielki poryw. Są gotowi skakać przez przepaść dla kogoś. Tańczyć na środku ulicy. Recytować fragment z „Romeo i Julii” w sklepie pełnym ludzi. Ale czy potrafią to robić przez miesiąc każdego dnia? Nie sądzę. Zaplanowane, konsekwentne działania nie są ich domeną. Oni działają bardziej pod wpływem impulsu. Szybko się zakochują i zawsze beznadziejnie. Bez jakiegokolwiek umiaru. Są gotowi na wszystko, by dopiąć swego. Ale jednocześnie potrzebują bodźców. Jak artysta na scenie potrzebuje oklasków. Jak rockman rozwrzeszczanego tłumu. Więc sytuacja, w której coś robią, ale nikt ich za to nie podziwia, nie pasuje im. Jeżeli więc kobieta, którą usiłują zdobyć, nie wykaże wzrastającego nimi zainteresowania, to stracą nerwy. Wybuchną. Implodują. Jak telewizor zrzucony z wysoka.

 

 

leppus_28   
mar 12 2009 Sztuka uwodzenia kobiet
Komentarze (2)

W życiu każdego mężczyzny przychodzi taki wiek, w którym już mu się nie chce. W którym większe zainteresowanie niż kobiety wywołują w nim takie rzeczy jak śpiew ptaków albo poezja. Mężczyzna uświadamia sobie wtedy, że już nie musi. I czuje w sobie wielką potrzebę przekazania zgromadzonej przez lata mądrości innym. Mądrości, która jemu, w związku z tym, że już nie ma ochoty na różne rzeczy, nie przyda się na nic, a innym a i owszem. Ja też doszedłem najwyraźniej do tego wieku i zamierzam Państwu część owej mądrości przekazać. Całkowicie bezpłatnie zresztą. Chciałbym Państwu uświadomić mianowicie, jaki jest najlepszy i niezawodny sposób uwodzenia kobiet. Taki, przy którym kobieta, niezależnie od tego kim by była i jak wyglądała, pozbawiona jest najmniejszych szans obrony. Nie ma wyboru. Musi uznać się za pokonaną i wyznać nam dozgonną miłość. Nieważne czy jesteśmy niscy czy wysocy, łysi czy włochaci, mamy samochód czy chodzimy piechotą.

 

Nie wierzmy w żadne zapachowe czy kulinarne afrodyzjaki. W obsypywanie kobiety kwiatami i biżuterią. To wszystko nie skutkuje. Każdy ten sposób przećwiczyłem osobiście wielokrotnie i mogę z pełnym przekonaniem zaświadczyć, że nie jest to warte funta kłaków. Podobnie jak bycie miłym, udawanie troskliwego, kochającego dzieci i zwierzęta. Sposób na macho też nie polecam. W istocie jedyną bezbłędnie skuteczną metodą jest moja metoda. Zaczyna się ona od rekonesansu. Chodzi o to, żeby rozmaitymi sposobami wyciągnąć od kobiety jak najwięcej informacji dotyczącej jej przeszłych związków. Bowiem wszystko co kobieta ma o sobie do powiedzenia, a co może nas interesować z perspektywy jej uwiedzenia, związane jest właśnie z tym. Jeżeli kobieta nigdy nie była w żadnym związku, to sprawa jest prosta. Uwodzi się ją bez najmniejszych problemów. Jesteśmy nią zainteresowani i to już wystarczy. Dla kobiety, która nigdy nie była w łóżku z facetem sama myśl o pójściu z kimś do łóżka jest ekscytująca. To coś nowego i interesującego. Nie musimy się specjalnie wysilać. Nawet jeżeli jesteśmy ostatnimi głąbami to jawimy się jej jako niezwykle doświadczony życiowo mężczyzna. Jeżeli natomiast już była w jakimś związku to należy się dowiedzieć jak wyglądał facet, z którym była, co spowodowało, że się jej podobał i najważniejsze: z jakiego powodu nie są już razem. Ta ostatnia informacja będzie dla nas kluczowa i należy odpowiednio na nią zareagować. Jeżeli dziewczyna zerwała z kimś bo był nudny, należy eksponować, że żyjemy szybko, dynamicznie i na krawędzi. Jeżeli odwrotnie, zerwała, bo facet był psychopatą i alkoholikiem, winniśmy przy każdej okazji podkreślać naszą całkowitą abstynencję. Jeżeli ją zdradzał – jesteśmy ideałem wierności. Samo spojrzenie na inną kobietę jest dla nas nie do pojęcia. Jeżeli ją bił – pokazujemy, że nie skrzywdzilibyśmy nawet muchy. Jeżeli ją zostawił – zaznaczamy, że szukamy koniecznie osoby na całe życie. Bo człowiek, tak mężczyzna jak i kobieta, jest zbudowany w taki sposób, że zawsze ostatnie doświadczenia uważa za najważniejsze. I skupiony jest na tym, by nie powielić ostatnio popełnionego błędu. Podkreślając więc te dziedziny, w których bijemy poprzedniego partnera danej kobiety na głowę, dajemy jej do zrozumienia, że nasze pojawienie się w jej życiu było znakiem opatrzności. Że samo niebo zsyła nas do niej, by spełnić jej najskrytsze pragnienia.

 

Jednocześnie nie możemy jednak sprawić, by sposób zakończenia poprzedniego związku przez dziewczynę przysłonił nam całą jej osobowość. Należy wyczuć, na ile traumatyczny był ów finał. Jeżeli kobieta przeszła przez piekło, to te przeżycia są dla niej najważniejsze. I teraz pragnie tylko odreagować wszystko, co złego przeżyła. Jednak bywa, że co prawda dziewczyna rozstała się z kimś, ale dalej skrycie go kocha i wcale nie żałuje, że się z nim związała. W tym wypadku eksponowanie odmiennych od jej ostatniego partnera cech może być pomysłem chybionym. Kobieta może lubić ludzi o rozrywkowym charakterze, nawet jeżeli źle na tym wychodzi. Dlatego udawanie nudziarza nic nam nie da. Jeżeli będziemy bardzo odlegli od dotychczasowego typu mężczyzny, jaki miała ta kobieta, ryzykujemy, że zupełnie się jej nie spodobamy. Że to będzie co najwyżej taki związek z rozsądku. Albo związek, w którym kobieta spędzi nieco czasu, by dojść do siebie, a potem wróci na utarte ścieżki. Lepszą taktyką jest tu posiadanie wszystkich najlepszych, wielokrotnie podkreślanych przez nią, cech jej poprzednich partnerów, ale nie posiadanie ich najbardziej rzucających się oczy wad. Czasem wymaga to prawdziwej ekwilibrystyki. Gdy musimy być np. rozrywkowi, ale odpowiedzialni, szaleni, ale psychicznie zrównoważeni. Wierzę jednak że podołacie temu wyzwaniu. Pamiętajcie, że umysł kobiety łatwo poddaje się manipulacjom. Kobieta może być z kompletnym pacanem i nieudacznikiem i sądzić, że jest to najwspanialszy mężczyzna na świecie. A zakochana jest skłonna wybaczyć wszystko. To, że chodzimy w dresie po ulicy, że nie myjemy się za często, a gdy spotkamy się z kolegami 70% słów, które używamy, jest niecenzuralna. Że chlejemy do nieprzytomności, nie szanujemy jej, jesteśmy niekomunikatywni, krzyczymy na nią i nie lubimy jej rodziny. Ważne, że potrafimy dotrzeć do niej. Że reaguje na nas. Że mieliśmy śmiałość kiedyś podejść i nie speszyliśmy się pierwszymi próbami zniechęcenia nas. Wreszcie, że jesteśmy stale przy piłce. Zajmujemy postawę dominującą. Kobiety pragną być uwodzone, ale przez silnych facetów. Chcą by je adorować, ale nie z pozycji nieśmiałego pudelka, ale z pozycji lwa. Najważniejsze jest więc to, by sprawiać wrażenie, że jesteśmy więksi niż jesteśmy. Zarabiamy więcej niż naprawdę zarabiamy. Nie boimy się nikogo. Jesteśmy wyjątkowo przebiegli. Nikt nas nie oszuka. Życie, które prowadzimy, nie ma sobie równych. Moglibyśmy mieć prawie wszystkie kobiety, jakie są na świecie. Znamy wszystkich i wszyscy nas znają. Cieszymy się szacunkiem na osiedlu. Nikt nie ma tak mocno stuningowanego samochodu. A gdy jedna kobieta da nam kosza nie przejmujemy się tym, tylko próbujemy z następną. Na pewno za którymś razem się nam uda i jakaś naiwna dziewczyna nie pozna się na nas zupełnie. To tylko kwestia czasu.

 

leppus_28   
mar 11 2009 Trudne początki
Komentarze (8)

Myślę, że z miłością jest jak ze strzeleniem gola w piłce nożnej. Potrzeba bardzo wielu rozmaitych zbiegów okoliczności, by się pojawiła. To, że spotkasz idealnie do ciebie pasującą kobietę, wcale nie oznacza, że z nią będziesz. Możecie być stworzeni dla siebie, fizycznie i psychicznie, i się nie zauważycie. Możecie być swoimi bratnimi duszami i dopełniać się niczym dwie strony tej samej monety, a nie przebrniecie przez pierwszą randkę. Przede wszystkim, wcale nie jest tak łatwo kogoś poznać. Większość ludzi jest nieśmiała i jeżeli tylko spotka kogoś, kto się im fizycznie podoba, od razu zaczyna się pocić, denerwować i gadać głupoty. Choćbyśmy nie wiem jacy byli luźni, zachowujemy się jakbyśmy połknęli szczotkę. Choćbyśmy nie wiem jakie mieli poczucie humoru, nie jesteśmy w stanie wykrztusić najprostszego żartu. A zagadani czujemy pustkę w głowie i nie wiemy co powiedzieć. Jednym słowem w najważniejszym momencie całkowicie kompromitujemy się. Wykazujemy się wszystkim, poza tym, że jesteśmy dojrzali i atrakcyjni. A luźni jesteśmy tylko jak widzimy kobietę, która zupełnie nam się nie podoba. Czyli jakby na to nie patrzeć odwrotnie niż by powinno być, gdyby to wymyślił ktoś z głową. Nawet jednak gdy uda nam się poznać kogoś, kto nam się podoba i rozpościera się przed nami świetlana wydawać by się mogło przyszłość, to istnieje doprawdy milion rzeczy, które może się po drodze schrzanić. Po pierwsze oboje musicie być akurat w odpowiednim momencie swojego życia, żeby właściwie na tę całą miłość zareagować. Nie może być na to ani za wcześnie, ani za późno. Kobieta nie może być akurat w kimś zakochana. Nie może też być w fazie szaleństwa i ogólnej rozwiązłości. Ani w sytuacji, gdy ktoś już złamał jej serce i z tego powodu „nie wierzy już w miłość”. Bo wtedy to nawet Enrique Iglesias do spółki ze swoim ojcem nic tu nie poradzi. Kobieta, którą poznajemy, powinna być przygotowana na przyjęcie nas i chłonięcie tego, co do niej mówimy, wszystkimi swoimi członkami.

 

Nawet jednak wtedy na drodze do odpowiedniego poznania się stanąć może nieskończona wręcz ilość problemów i problemików. Zasada jest taka, że dopóki kobieta nie nabierze do nas odpowiedniego zaufania, wszystko co nieuważnie chlapniemy może zostać wykorzystane przeciwko nam. Jeżeli nam już ufa i nas kocha, to nic już nie zauważy. Wtedy wszystkie nasze cechy są wspaniałe, a głupoty które pleciemy warte zanotowania i oprawienia w ramki. Do tego jednak momentu kobieta, nawet jeżeli wstępnie zainteresowana mężczyzną, dość szybko jest gotowa, w razie potrzeby założyć, że ten jest cynicznym draniem i bydlakiem bez krzty moralności. Wystarczy jeden nieopatrzny ruch i jesteśmy skreśleni. I drugiej szansy możemy już nie dostać. Bo raz popsuta znajomość zwykle już popsuta zostaje. Kobieta, jako istota o chwiejnym podejściu do rzeczywistości, bardzo szybko może przejść od miłości do nienawiści, o ile ta pierwsza nie była zbyt głęboka. Ot, nagle przestajemy się jej pozytywnie kojarzyć i po sprawie. Dlatego czasem bywa tak, że poznajemy kobietę, która wydaje się wprost dla nas stworzona. Jest ładna, ma ładną figurę, miłą osobowość, jest radosna i pełna życia. Reaguje na nas i śmieje się z naszych dowcipów. No doprawdy nic tylko z miejsca się z nią żenić. Ale mimo to nic z tego nie wychodzi. Bo bywają znajomości z gruntu pechowe. Takie, w których wszystko z niewiadomych powodów sprzysięga się, by się nie udały. Nagle okazuje się, że ludzi nie wiadomo dlaczego rozdziela tysiące kilometrów (jakby nie mogli mieszkać w sąsiednich blokach). By pokrzyżować nam plany pojawia się kryzys ekonomiczny. Nieporozumienie goni nieporozumienie. Jedna nieopatrzna uwaga – kolejną. I powiem wam, że z takimi rzeczami się nie wygra. Choćbyśmy pękli to nic nie osiągniemy. No ale co zrobić? I na prostej drodze można sobie zęby wybić...

 

leppus_28   
mar 08 2009 Seksualne podteksty
Komentarze (6)

Przez chwilę będę politycznie niepoprawny i narażę się kilku osobom (pewnie nie pierwszy raz zresztą), kiedy powiem, że moim zdaniem erotyka jest tą rzeczą, która napędza każdą bez wyjątku znajomość między kobietą i mężczyzną. Niezależnie od tego kim jest ona, kim on i jak jedno ma się do drugiego. Możliwość przespania się ze sobą to jest to, co powoduje, że mają oni w ogóle ochotę ze sobą rozmawiać. Żaden mężczyzna nigdy nie otworzy ust do kobiety, która mu się nie podoba. I odwrotnie. Żadna kobieta nie zaszczyci faceta minimalną choćby zdawkowością i elementarnym zainteresowaniem, jeżeli ten nie działa na nią. Jeżeli nie ma choćby cienia szansy, że coś z tego wyniknie czysto fizycznego. Nawet jeżeli ona jest dziewczyną kolegi, a on chłopakiem siostry. Jeżeli odjąć erotyczne przyciąganie, które jest między nimi, to naprawdę niewiele dałoby się z tego wycisnąć. Tak samo żaden mężczyzna nie podwiezie samochodem kobiety, która nie będzie mu się podobała. Ani nie pomoże jej z własnej woli wnieść pralki na szóste piętro. O ile nie będzie miał w głowie tego, co mogłoby się między nimi stać, o ile miałby tylko nieco więcej odwagi, był trochę przystojniejszy, a ona bardziej pijana. Jeżeli np. stoimy na przystanku autobusowym i jest wieczór. I podchodzi do nas młoda dziewczyna i pyta, o której godzinie odjeżdża autobus do Kielc. Albo zagaduje, niby to mimochodem: „ale dzisiaj ziąb”. To wiadomo, że nie chodzi tutaj ani o autobus, ani o temperaturę. Chodzi o to, że podobamy się jej, a dziewczyna ma już w głowie niewybredne fantazje nas dotyczące. A że prawidłowo wyczuwa, że jesteśmy skończonymi gamoniami postanawia sama działać, żeby zwiększyć szanse na ich realizację. Osobiście nigdy w życiu nie uwierzę, że jest coś takiego jak przyjaźń między kobietą i mężczyzną. Że są jacyś tam ludzie, płci przeciwnej, którzy lubią ze sobą rozmawiać, ale nic poza tym. Jest to dla mnie zupełny nonsens. Oczywiście zdarzają się takie przypadki, ale są one wyłącznie spowodowane tym, że ona ma kogoś, albo on ma kogoś i niestety nie ma szans na coś konkretnego między nimi. Ale wiadomo co się wyprawia w ich głowach. I wiadomo co się stanie, jak któregoś dnia ich poniesie i się zapomną. Dlatego jak jacyś ludzie mówią sobie: „jesteśmy tylko przyjaciółmi”, to jest to dla mnie jedynie zawoalowany sposób na dojście naokoło do tego, do czego i tak dojść musi. A już mówienie: „my możemy być przyjaciółmi, bo ona w żaden sposób nie działa na mnie”, albo „spokojna głowa, on nie jest w moim typie” to już czyste mydlenie oczu. Jeżeli by się sobie nie podobali, to by nie spędzali ze sobą czasu. Bo niezależnie od jakiej strony jakaś osoba działa na nas i tak się to wcześniej czy później skończy w łóżku. Możemy siedzieć całymi wieczorami i recytować sobie wiersze. Możemy się gonić wokół bloku, albo wypłakiwać sobie w rękaw. I tak na jakimś etapie zostaniemy sami, w jakąś ciemną noc i wszystko skończy się zwyczajnie, seksem.

 

I drażnią mnie ludzie, którzy twierdzą, że tak nie jest. Którzy wierzą w to, że jesteśmy altruistami. „Lubię cię, lubię z tobą rozmawiać, jest to dla mnie rozwijające intelektualnie, ale nie pozwolę by seks wszystko zniszczył”. Bzdura. Seks zawsze był i będzie między mężczyzną i kobietą. Nie można z nim tylko wyskakiwać za wcześnie. Ale on zawsze tam gdzieś jest w środku. Nie ma żadnych relacji między płciami, jeżeli nie są to relacje erotyczne. Jeżeli wiedziałbym, że nigdy nic nie będzie między mną a jakąś dziewczyną, którą znam, to nie miałbym żadnej motywacji by ciągnąć tę znajomość. Przy czym nie jest to wynik tego, że wszystko sprowadzam do spraw seksualnych. Raczej odwrotnie. Uważam, że wszystko co ciekawego można robić w życiu ma podtekst seksualny. Literatura jest ciekawa, o ile jest seksualna. Choć ma charakter raczej autoerotyczny, podobnie jak pornografia. To znaczy nie służy do podrywania kogoś. Już raczej do radzenia sobie z sytuacją, że nikogo nie umiemy poderwać, albo nikt nie chce podrywać nas. Rozmowa jest ciekawa, o ile dotyczy seksualności. Dlatego nie interesuje mnie np. rozmowa o ekonomii. Bo to temat stricte aseksualny. Sport jest ciekawy poprzez swój seksualny podtekst. Gdyby piłkarze nie byli przystojni i nie mieli ładnych nóg to naprawdę nikt nie miałby ochoty tego oglądać. Jeżeli zdobyty gol nie kojarzyłby się ejakulacyjnie, to jakie by mógł wywołać emocje. Gdyby brutalny faul od tyłu, na nogi przeciwnika nie powodował w naszych głowach perwersyjnych skojarzeń, nikt by się tym nie podniecał. Nie czarujmy się. Każdy facet, który widzi ładną kobietę, ma tylko jedno w głowie. Jak zrobić, by się do niej dobrać. I każda kobieta myśli tak samo. Nie ważne czy związana z kimś czy nie. To dlatego jak już mamy kogoś, to nasz pęd do poznawania innych ludzi gwałtownie spada. Bo wiemy, że każda znajomość ma charakter seksualny. Każde „cześć” i każde „co słychać”. Nie ma rozmowy, która nic nie znaczy. Znajomości, która do niczego nie zmierza. Jeżeli poznajemy kogoś na necie i nie widzimy tej osoby, to i tak wyobrażamy ją sobie. Nie uwierzę, że ktoś mógłby ciągnąć taką znajomość i nie karmić swojej wyobraźni określonymi wizjami. Każdy facet sądzi, że kobieta, którą poznał jest atrakcyjna i w jego typie. Najlepiej wysoka, szczupła, o długich nogach i gładkiej, wykremowanej skórze. Dla każdej kobiety nieznajomy to wysoki, postawny brunet, o delikatnych dłoniach i zniewalającym uśmiechu. A gdy nagle okazuje się, że ta osoba wcale taka nie jest, zaczynamy mieć trudności, by utrzymać dawne zainteresowanie tą znajomością. Tak samo, gdy kogoś znamy jakiś czas i oczywiście mamy na nią ochotę i któregoś dnia lądujemy z nią w łóżku. Nagle już nas tak nie ciągnie do niej. Już nie mamy takiej ochoty, żeby z nią rozmawiać. Już nas nie ciekawi za bardzo, co ma do powiedzenia. Bo największe przyciąganie jest, gdy dążymy do tego, by kogoś pierwszy raz zaciągnąć do łóżka. To jest ten dreszcz emocji, to jest coś, co rozpala naszą wyobraźnię. A gdy już to zrobimy, to nie jest już to takie interesujące. To już nie ma w tym takiej tajemnicy. Już nie uważamy, że to takie niezwykłe. Ot, zwyczajnie, śpimy z kimś. I z reguły nie wygląda to tak kosmicznie, jak wyglądało, gdy pozostawało jedynie w naszej głowie. Gdy staliśmy przed nią, ona powiedziała: „nie znoszę jak mężczyźni traktują mnie wyłącznie jak obiekt seksualny”, a my pokiwaliśmy głową, że niby wiemy o co chodzi i jesteśmy całkowicie po jej stronie.

 

leppus_28   
mar 08 2009 Wiara
Komentarze (29)

Chciałbym wierzyć, że to Ty i że czekałaś właśnie na mnie. Że wszystko zmierzało do tego. Wszystkie rzeczy złe i dobre. Że to ja jestem tą tęsknotą, którą masz w oczach. To dla mnie układasz włosy co rano i o mnie myślisz, gdy gasisz światło i kładziesz się w samotności do łóżka. Że to dla mnie zachowałaś w sercu nadzieję. Ten uśmiech, który masz, pomimo wszystkich złych rzeczy które Cię spotkały. Dla mnie nie dałaś się życiu złamać. Że to ja przyjdę któregoś dnia i rozsupłam Cię. To moje dłonie sprawią, że poczujesz się bezpieczna. W moim spojrzeniu zatopisz się i zapomnisz o wszystkim. Chciałbym wierzyć, że tego co jest między nami nic nie popsuje. Ani my, ani czas, ani odległości. Że to zawsze będzie tylko rosło i piękniało. Że na wszystkie pytania jakie kiedykolwiek sobie zadamy, odpowiemy zawsze „tak”. I chciałbym też wierzyć, że to Ty, jesteś tą osobą, która ugasi głód, który zawsze w sobie miałem. Że to Ty wytłumaczysz mi wszystko. I że zawsze będę czuł Twoją dłoń i Twój oddech, tuż koło mnie, cokolwiek by się działo.

 

leppus_28