Bóg i Literatura
Komentarze: 0
Jeśli chodzi o kwestię Boga, to z teologicznego punktu widzenia nie istnieje żaden wiarygodny dowód na Jego istnienie, natomiast dowodów na Jego nieistnienie jest przynajmniej kilka. Np. ból zęba. Pisał już o tym Spinoza, więc nie będę się powtarzał. I tak zarzuca mi się powszechnie, że przeinaczam cudze cytaty (a czyje niby mam przeinaczać, swoje?), czy to z uwagi na postępującą sklerozę czy też fakt, iż jestem durniem. Odpowiadam na te zarzuty, nawiasem mówiąc słuszne, następująco: Wszystko, co kiedykolwiek stworzono oryginalnego w dziejach literatury było jedynie błędnym cytatem. Już Emerson zauważył, że „Don Kichot” Cervantesa jest zaledwie odległą trawestacją kilku pomniejszych ksiąg biblijnych. Których? – miałoby się ochotę zapytać, zresztą mniejsza o to. Pójdę jeszcze dalej. Prawidłowa interpretacja istniejącego dzieła jest tylko prawidłową interpretacją tego dzieła. Nieprawidłowa – jest już nowym dziełem. Pamiętam wielkie oczy jakie zrobiono, gdy po raz pierwszy zwróciłem uwagę na zadziwiające podobieństwa jakie dostrzec można pomiędzy późnymi dziełami Petrarki a „Latem w Dolinie Muminków”, których jakby nikt z reguły nie chce dostrzec. To wszystko skłoniło mnie kiedyś do stwierdzenia, że nic znaczącego nie powstało w literaturze po „Małych Kobietkach” Louisy May Alcott. Stwierdzenia zresztą, przyznaję, zupełnie nieprzemyślanego.
Dodaj komentarz