mar 26 2009

Bywa


Komentarze: 6

Bywa, że wszystko co piszesz, piszesz dla jednej tylko osoby. Wszystkie wiersze i słowa pełne czułości. Bywa, że wstajesz rano myśląc o jednej tylko kobiecie. I tylko jednej chcesz wyznawać, co naprawdę czujesz. Dla niej tylko chcesz tańczyć i śpiewać. Dla niej zmieniać się i być sobą. Jechać cztery godziny w deszczu, by móc tylko popatrzeć na nią. Nie spać w nocy, by móc usłyszeć jej głos. Tylko przy niej nie boisz się odkrywać ze swoimi uczuciami. I tylko ona podtrzymuje cię stale, na swych delikatnych, białych ramionach.

 

I bywa, że kobieta taka, na której ręce złożyliśmy wszystko, co tylko złożyć można i jeszcze więcej nawet, reaguje zaledwie uśmiechem. Zaledwie drga jej powieka, gdy my pogrążyliśmy się już w szaleństwie. Na milion naszych słów, odpowiada jednym. I wpisuje nas spokojnie, ręką chłodną i nieczułą, na długą listę „znajomych”. Przyjaciół. Tych wszystkich, których lubi i na których jej zależy. Bywa, że wicher spotyka się z wiosennym wietrzykiem zaledwie. Uczucie płomienne i czyste z wdzięcznością i sympatią. Nasze życie położone na ostrzu noża z czyimś rozsądkiem.

 

Bywa też, że najpiękniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek napiszemy, nie jest w stanie zmiękczyć serca kobiety, którą kochamy. Najwspanialszy żart nie jest w stanie ją skłonić, by odwzajemniła to, co do niej czujemy. I cokolwiek zrobimy, nie uda się nam jej zdobyć. Albo odzyskać, gdy już ją kiedyś straciliśmy. I nie ma takich piorunów, które moglibyśmy uruchomić, by to zmienić. I takich trzęsień ziemi, które bylibyśmy w stanie wezwać na pomoc.

 

I bywa, że reagujesz na to jak pilot w samolocie pikującym w dół. Z prawdziwie poetycką przesadą. Nie ma wtedy takich odmętów rozpaczy, w jakie nie byłbyś w stanie się stoczyć. A gdy się z nich wydobędziesz, nie chcesz już, by jeszcze ktoś kiedyś był dla ciebie całym światem. Nie chcesz powierzyć wszystkiego w jedne tylko ręce. Nawet najpiękniejsze. Skoro słowa nic nie są warte. Skoro szturmem nie da się wbiec na oblężone cyklopie mury. Jeżeli największym nawet gestem nie da się powstrzymać barbarzyńskich hord.

 

I wtedy stwierdzasz, ze smutkiem, że nie chce ci się już więcej pisać.

leppus_28   
27 marca 2009, 18:43
A gdzieś można przeczytać to, co piszesz? Czy to sekret troskliwie strzeżony?

Nie, po angielsku nie piszę. Angielski jest tylko w pracy. To co czuję wyrażam po polsku.
27 marca 2009, 16:03
Wiem, znam Twoje zdanie na ten temat, wiec ok, szanuje to. Piszesz po angielsku tez? Ja troche :)
27 marca 2009, 03:20
Jestem przeciwny związkom z rozsądku. I pisałem już o tym parę razy. Bo to jest jak przyznanie się do porażki. Tobie nie podobają się faceci, którzy są jak bezpieczna przystań. Więc sama też nią nie powinnaś próbować być. To nie są układy dla ludzi z temperamentem. Nie po to żyjemy, żeby było bezpiecznie. Istnieje zdecydowana sprzeczność pomiędzy dążeniem człowieka do szczęścia, a żyłką przygód, którą ma w sobie (albo nie ma). Nie wierzę, że kogoś możemy uszczęśliwić tym, że się z rozsądku z nim zwiążemy. To nie o takie szczęście w życiu chodzi. Ja np. nie chciałbym takiego szczęścia.
27 marca 2009, 01:54
Hej! To znowu ja...gosc jedynego "blogera", ktorego odkrylam przypadkiem i ktorym sie zachwycilam. Wiesz, to odkrycie polegalo na tym, ze wpisalam w goglach - zwiazki z rozsadku. Po nitce do klebka trafilam tu a ten text powyzej...to o mnie. Naprawde i niestety.

I bywa, że kobieta taka, na której ręce złożyliśmy wszystko, co tylko złożyć można i jeszcze więcej nawet, reaguje zaledwie uśmiechem. Zaledwie drga jej powieka, gdy my pogrążyliśmy się już w szaleństwie. Na milion naszych słów, odpowiada jednym. I wpisuje nas spokojnie, ręką chłodną i nieczułą, na długą listę „znajomych”. Przyjaciół. Tych wszystkich, których lubi i na których jej zależy. Bywa, że wicher spotyka się z wiosennym wietrzykiem zaledwie. Uczucie płomienne i czyste z wdzięcznością i sympatią. Nasze życie położone na ostrzu noża z czyimś rozsądkiem.

Jestem takim "letnim wietrzykiem", czy milosc z rozsadku ma sens? Chce zeby byl szczesliwy, w
26 marca 2009, 20:17
Ładne, pozdrawiam.
pczr
26 marca 2009, 20:00
Mówi się trudno.

Ale milczy się jeszcze trudniej.


Utknęłam na słowiach, wiesz?
Często zdarza mi się utykać.
Ale tym razem to utykanie się już do kalectwa kwalifikuje chyba. :)
O Twoich słowach mówię. :)
Rozumiem je.

Dodaj komentarz