Głośne kobiety
Komentarze: 0
W życiu często spotykamy się z problemami, do których rozwiązania nikt nas wcześniej nie przygotował. Nie istnieje żadna fachowa literatura, która mogłaby być nam pomocna, a próba wtajemniczenia w sytuację najbliższych przyjaciół owocuje pełnymi lekceważenia uśmiechami. Jeden z takich problemów polega na tym, że nieopatrznie związaliśmy się z kobietą, która jest wyjątkowo głośna. Przy czym wcale nie chodzi mi tutaj o gadatliwość. Z pewnością każdy z was chociaż raz przeżył w życiu następującą historię. Albo przynajmniej zna ją z opowieści. Wynajmujemy niewielki pokoik w cichym hoteliku, w jakimś sennym miasteczku, gdzieś na granicy czesko-bawarskiej. Obsługa jest bardzo miła. Wszędzie na ścianach wiszą malutkie krzyżyki i obrazki namalowane przez bliżej nieznanego artystę-prymitywistę. Jednym słowem panuje atmosfera całkowitej błogości. Idealne miejsce na wypoczynek dla spracowanych mieszczuchów i ich dzieci, cierpiących na ADHD. Myślimy, że wreszcie sobie odeśpimy i nikt nie będzie nam przeszkadzał. Tymczasem w samym środku nocy zaczynają nas dobiegać zza ściany odgłosy, które wywołują w nas na przemian irytację, gniew i zazdrość. Niezależnie od tego czy ciągną się one przez pół godziny czy przez godzinę czas ten wydaje się wiecznością. Najtrudniejsze jest oczywiście wytłumaczenie ich dzieciom. Tutaj nawet największy mózg by sobie nie poradził.
Następnego dnia przechodząc przez hotelowy korytarz co i rusz rzucamy okiem w stronę drzwi sąsiadów, w nadziei zobaczenia osoby, która była odpowiedzialna za to wszystko. Przy czym w swej naiwności oczekujemy, że zobaczymy coś wyjątkowego. Spodziewamy się ujrzeć przynajmniej Enrique Iglesiasa lub kogoś jeszcze piękniejszego oraz kobietę o wyglądzie Angeliny Jolie. Jakież jest nasze zdziwienie, kiedy w drzwiach ukazuje się para zupełnie przeciętna. On – zwyczajny i ona zwyczajna. On chudy, w okularach, o wyglądzie chłopczyka, który całe życie przesiedział w bibliotece. Ona nieduża, nieco pulchna, o nóżkach nie za długich, bynajmniej nie do samej ziemi. Zastanawiamy się wtedy skąd się bierze coś takiego. Gdzie tkwi sekret, zwłaszcza że sytuacja niezmienne powtarza się każdej następnej nocy, aż do końca naszego urlopu. Odgłosy dobywające się zza ściany niechybnie świadczą o tym, że mamy do czynienia z jakąś niebywałą namiętnością, przy której rzeczy pokazane w najbardziej nawet wymyślnych filmach pornograficznych wydają się niewinną igraszką.
Muszę powiedzieć wam, że od lat staram się na własną rękę rozwikłać tę zagadkę, ale choć poczyniłem po drodze wiele cennych spostrzeżeń, mam wrażenie że nie przybliżyły mnie one do jej rozwiązania nawet na milimetr. Kobiety najwyraźniej dzielą się na ciche i głośne i nie ma w tym względzie jakichkolwiek reguł. Ich poziom głośności nie wynika ani ze wzrostu, ani z wieku, ani tym bardziej z temperamentu. Możemy poznać dziewczynę, która na oko jest cichutka jak myszka i przekonać się, że z jej powodu nie tylko nie zaśnie nikt w hotelu, w którym się zatrzymaliśmy, ale także w kilku sąsiednich. Dziewczyna ta reaguje na wszystko, co staramy się jej robić tak, jakbyśmy byli połączeniem Rudolfa Valentino z Bruce’m Willisem. Zaczyna w miejscu, gdzie inne kończyły. Mdleje od samego pocałunku i szczytuje już w połowie gry wstępnej. Jest jak silnik samochodowy z rozregulowaną przepustnicą, który zbyt szybko wchodzi w maksymalne obroty. Tyle że w tym przypadku mamy przeczucie, że nie pomoże krótka wizyta u mechanika.
Cała ta sytuacja wprawia nas w zdumienie i długo nie wiemy jak na nią zareagować. Zaczynamy się zastanawiać, czy to z nią jest coś nie tak czy z nami. Czy jest możliwe, by w przeciągu ostatnich miesięcy nasza technika seksualna uległa tak zdecydowanej poprawie. Próbujemy sobie przypomnieć co ostatnio jedliśmy, spędzamy też długie godziny przypatrując się sobie w lustrze, usiłując zauważyć to, co wywołuje w dziewczynie aż tak wielką namiętność. Na jakimś etapie nabieramy jednak przekonania, że to wcale nie nasza zasługa, a wszystkie anomalie biorą się tylko i wyłącznie z niej. To ona reaguje na coś, co robiliśmy już wielu kobietom i bez większych skutków, w taki sposób, jakby ziemia rozstępowała się pod łóżkiem, na którym leżymy. I nie bardzo wiadomo jak sobie z tym radzić. Rzecz jest fajna do pewnego momentu, za pierwszym czy drugim razem, ale potem może zacząć irytować. Chcielibyśmy się jednak nieco namęczyć zanim dziewczyna wybuchnie, podczas gdy z nią wszystko jest zbyt proste. Wystarczy ją dotknąć i już jest podniecona. A gdy przejdziemy do czegoś bardziej zdecydowanego zachowuje się tak, jakbyśmy rozrywali ją na kawałki. Naprawdę bardzo trudno jest w takiej sytuacji skupić się na tym co robimy.
Oczywiście największe problemy to sąsiedzi. Mieszkanie z rodziną w takich warunkach rzecz jasna odpada. Nawet wizyty w domu rodziców skracać trzeba jak się tylko da. Zwłaszcza w domu rodzinnym dziewczyny. Jedna nieopatrzna noc i mamy krechę na całe życie. Choćbyśmy nie wiem jak się starali to szanowny tata już nam ręki nie poda. Nie da się też mieszkać z kimś obcym. Żaden, choćby najbardziej tolerancyjny współlokator nie wytrzyma czegoś takiego. Po dwóch nocach każe nam się wyprowadzić i to natychmiast. Jesteś więc skazany na wspólne mieszkanie z dziewczyną i to w miejscu gdzie koniecznie ściany są grube, a do najbliższych sąsiadów jest przynajmniej 30 metrów. Centrum miasta w tych warunkach odpada. Bloki również. Od razu zainteresuje się tobą administracja. Wynajdą paragrafy, które pozwolą cię od ręki eksmitować. Przede wszystkim za naruszanie ciszy nocnej, ale nie tylko. Staruszki zaczną cię szczuć swymi ratlerkami, a panowie patrzeć na ciebie z nienawiścią. I tylko sąsiadka z góry, ku twojemu całkowitemu zdziwieniu, przywita cię rano wyjątkowo szerokim uśmiechem. Ciekawe dlaczego?
Dodaj komentarz