mar 30 2009

Góry


Komentarze: 3

Chodzenie po górach sprzyja zadumie. Człowiek zaczyna się zastanawiać nad sprawami ostatecznymi. Ja np. chodząc wczoraj myślałem o tym, jak najwyżej udało się komuś wyjść, trzymając przez cały czas ręce w kieszeni. Dwa tysiące metrów? Trzy tysiące? Czy ktoś w ogóle prowadzi tego typu statystyki? Albo jak wysoko doszedł ktoś w trampkach? Wiadomo, że wielu ludzi robi coś takiego, ale kto osiągnął w tej dziedzinie najlepsze rezultaty? Czy historia zapamiętała jego nazwisko? A jak wysoko wylazł ktoś zupełnie nago? Czy ktokolwiek wpadł na to, żeby pobijać tego typu rekord? Czy tylko każdy myślał o tym, ale nikt nie miał odwagi żeby to naprawdę zrobić. Albo ubrany w strój nurka. Ale kompletny od góry do dołu. Z płetwami na nogach, maską na twarzy i butlą z tlenem na plecach. Ewentualnie w samych kąpielówkach, przepasany gumową kaczką. Taką, którą używają dzieci, które uczą się pływać. I nie masz prawa jej po drodze przedziurawić. Jak zejdzie z niej w trakcie wspinaczki powietrze, to już się nie liczy. I musisz zaczynać od nowa. A czy ktoś kiedyś zjechał na wrotkach z jakiegoś ośmiotysięcznika? Czy też jest jeszcze szansa, żeby być pierwszym?

 

Wiadomo, że jeżeli można tylko zrobić coś głupiego, zawsze znajdzie się człowiek, który to zrobi. A potem jeszcze dwóch kolejnych, którzy przewyższą jego osiągnięcie. Pytanie tylko jak daleko można się posunąć w tego typu szaleństwie. Podobno, gdy włoży się dużej wielkości żarówkę do ust, nie da się jej potem wyciągnąć, bez interwencji chirurgicznej. Co ciekawe pierwszą rzeczą którą robi każdy, kto o tym usłyszy, to wkłada sobie żarówkę do ust, by się tylko przekonać, czy to prawda. O ile tylko ma jakąś pod ręką. Obawa przed ewentualnymi konsekwencjami to nic w porównaniu ze zwykłą ludzką ciekawością. Po prostu nie możemy się powstrzymać. Tak samo wielu z nas przynajmniej raz w życiu związało się z kobietą, o której wszyscy ostrzegali nas, żeby pod żadnym pozorem tego nie robić. I rodzice, i przyjaciele, i znajomi. Od wszystkich słyszeliśmy, że jest za ładna i zbyt dobrze wygląda w kozakach i w czarnej, skórzanej mini. A w związku z tym na pewno wyniknie z tego coś strasznego. Pod tym względem włożenie sobie do ust żarówki i uśmiechnięcie się do nieodpowiedniej kobiety może mieć dokładnie takie same konsekwencje.

leppus_28   
pczr
30 marca 2009, 18:30
To zależy. :)
Niektózy nie potrzebują alkoholu, żeby się szczerzyć! :))

Przypomniał mi się - Pamiętnik studenta:
poniedziałek: jestem głodny,
wtorek: jestem głodny,
środa: dostałem stypendium,
czwartek: nic nie pamiętam...
piątek: nic nie pamiętam...
sobota: jestem głodny!

:D
30 marca 2009, 18:19
A mnie się wydawało, że w studentach, nie tylko Politechniki Warszawskiej zresztą, ZAWSZE płynie alkohol. Hmm... Coś się zmieniło od kiedy studiowałem? Bo jeżeli tak, to po co w ogóle studiować? :)
pczr
30 marca 2009, 16:58
Żarówki! Studenci Politechniki Warszawskiej lądują masowo w szpitalach z żarówkami w otworach, najczęściej gębowych, zaraz po wykładzie, na którym profesor w żartach przestrzega ich przed tym wynalazkiem! :)
Zastanawiam się czy wsadzają sobie te żarówki w momencie, gdy płynie w nich alkohol, a im się wydaje, że to prąd, czy tak zupełnie na trzeźwo. :))

Dodaj komentarz