sty 24 2009

Jestem kobietą


Komentarze: 6

Dzisiaj zacząłem się poważnie zastanawiać, czy nie jestem przypadkiem kobietą. Na pewno czasem zdarza mi się tańczyć jak kobieta. Zwłaszcza jak mnie nikt nie widzi. Te wszystkie ruchy biodrami i przykucnięcia. Nie wiem czy zauważyliście, ale inny jest rozstaw nóg gdy tańczy kobieta i mężczyzna. Mężczyźni mają nogi szeroko rozstawione, co ma podkreślać ich stosunek do życia: władczy i ekspansywny. Kobiety zachowują się skromniej i jakby do środka. Nogi są złączone, a ich nie przesadne ruchy są rekompensowane ruchami wyższych partii ciała. Też często zachowuję się jak kobieta. Potrafię np. wydać pół pensji na ciuchy. W ogóle bardzo lubię łazić po sklepach z ciuchami. I żałuję, że muszę się ograniczać tylko do ciuchów męskich. Jak ktoś do mnie podchodzi, to pierwsze co robię, to patrzę na jego buty. Potrzebuję kogoś dobrze poznać, zanim pójdę z nim do łóżka. I potrafi mnie zrazić najmniejsza drobnostka. Nawet jak ktoś jest bardzo ładny, jeżeli odkryje, że jest idiotą, to tracę zainteresowanie tą osobą. Wyżej cenię sobie przyjaźń z kobietą niż ewentualny z nią romans. Mogę kogoś bardzo lubić, ale nie czuję potrzeby sypiania z tą osobą. Jak dużo wypiję alkoholu, to budzą się we mnie hormony. To też raczej typowo kobiece. Bo faceci generalnie zawsze są zainteresowani płcią przeciwną, a ja tylko jak sobie wypiję. Mimo to, nawet bardzo pijany, raczej nie mam zwyczaju zagadywania kogoś. Siedzę tylko i się uśmiecham. Moje podejście do samej rozmowy może być dwojakie. Albo milczę i odpowiadam jedynie na pytania, albo odwrotnie. Zagaduje daną osobę na śmierć, nie dopuszczając jej do głosu. Włącza mi się słowotok i jest po rozmowie. Ogólnie to jestem humorzasty. Mam w miesiącu okresy lepszego i gorszego samopoczucia. Czasem jestem lwem salonowym, a czasem czuję się na tyle niepewnie, że nie wychodzę z domu. Siedzę na łóżku i obżeram się słodyczami. Średnio też raz na tydzień muszę iść na dyskotekę się wyszaleć. Wyskakam się, popiję i na jakiś czas mi wystarczy. Mogę się przez resztę tygodnia wyciszać.

 

2 minuty po obejrzeniu meczu piłkarskiego, nawet najważniejszego pod Słońcem, zapominam jaki był wynik. Tak naprawdę w ogóle mnie nie zajmuje czy wygra ta, czy inna drużyna. Nawet jak gram w piłkę to mi nie zależy. Polityką się nie interesuję, bo wyzwala złe emocje. Do spraw religijnych też się nie zapalam. Nie obchodzi mnie, czy ktoś jest za aborcją czy przeciw. Niech sobie będzie nawet neonazistą, byle się z tym przy mnie za bardzo nie afiszował. Nie wyjdę ze swojego pokoju rano bez pościelenia łóżka. Używam wacików do twarzy. Myję zęby ilekroć coś zjem i nie pocałowałbym kogoś zaraz po przebudzeniu się, bo to niehigieniczne. Przyjaźnię się wyłącznie z kobietami. Myśl o tym, że miałbym się zwierzyć jakiemuś facetowi jest dla mnie wprost niesmaczna. Potrafię przesiedzieć i przegadać dowolną ilość godzin z kimś, kto tylko ma ochotę mnie wysłuchać. Zasadniczo nie przeklinam. Jak się spiję, nie wyzywam nikogo na ulicy i nie mam ochoty się z nikim bić. Jestem delikatny. Nie lubię jak mnie ktoś obcy dotyka. Ilekroć oglądam „Forresta Gumpa” ryczę jak bóbr. Uwielbiam słuchać Bryana Adamsa i chodzić do włoskich restauracji. Bardzo lubię elegancko się ubierać. Nawet jak nikt mnie nie widzi. W koszuli czuję się bardziej sobą niż w podkoszulce. Nie założyłbym na siebie rzeczy, które gryzą się ze sobą kolorystycznie. I nie mam żadnej ulubionej koszulki z nadrukiem, którą trzymałbym od lat i do której miałbym sentyment. Mam pozytywny stosunek do gejów, chociaż do nich nie należę. Nie posiadam instynktu przechwalania się i zapytany o cokolwiek od razu odsłaniam się ze swoimi słabościami. Nawet tymi których nie posiadam. Owszem. Jestem sam i nikt mnie nie chce. Nikt poważny nie jest w stanie ze mną dłużej wytrzymać. To zapewne z powodu wad mojego charakteru, chociaż nie tylko. Nie jestem w stanie podnieść tapczanu jedną ręką. Nie wysiedzę godziny na siłowni. Nie zaproponowałbym kobiecie siłowania się na rękę i nie używam stwierdzeń typu: „...to dlatego że wy jesteście kobietami, a my mężczyznami”. Nie użyłbym też słowa „seks” w rozmowie z nią, o ile nie musiałbym. Jestem nudny. W pracy mnie nie szanują. Chciałbym być wyższy i ładniejszy. Mam już swoje lata i do niczego nie doszedłem. Jestem niezdecydowany i płochliwy. Nie twierdzę, że ze wszystkim sobie poradzę i zjadłem wszystkie rozumy. Cwany też nie jestem. Potrafię przeżyć bez seksu, ale bez inteligentnej rozmowy nie. Satysfakcja jaką czerpię z miłości nie jest uzależniona jedynie od poziomu atrakcyjności partnerki, z którą jestem. Potrafię się w kimś zakochać nie widząc tej osoby na oczy. Poza tym dostrzegam pierwsze efekty starzenia się i bardzo mnie to niepokoi. Więc jak? Sądzicie że jestem kobietą? A może jednak homoseksualistą?

 

http://ie.youtube.com/watch?v=hq2KgzKETBw

 

leppus_28   
27 stycznia 2009, 07:38
:)))) :*
26 stycznia 2009, 13:57
Umówimy się?

Żartuję. :)
26 stycznia 2009, 09:01
generalnie mowiac zszokowałes mnie tym tekstem, nie spodziewałam sie ze tacy faceci jeszcze istnieja. Jak mozesz myslec, ze jestes kobieta:) cen to co masz i jaki jestes- to tylko i wylacznie zalety ( no poza stwierdzeniem - I żałuję, że muszę się ograniczać tylko do ciuchów męskich) :))) mysle ze niejedna kobieta szuka kogos takiego jak ty! Takie jest moje zdanie a inni moga sie z tym nie zgodzic.
26 stycznia 2009, 01:55
A jak dla mnie to jesteś normalny. Każdy, szanujący się facet, lubi ładnie wyglądać. Każdy lubi sobie coś podjeść słodkiego. Nie każdy facet musi wyglądać jak Pudzian. Po prostu taki masz styl i koniec.
pczr
24 stycznia 2009, 20:14
Proponuję Cię sklonować.

:)

PS. Telepatia działa nieprzerwanie. :)
aleandra
24 stycznia 2009, 18:35
Może jesteś typem transwetyty... Generalnie wierzę w to, że mózg jest żeński i męski, a Tobie chyba trafił się ten pierwszy ;)/

Dodaj komentarz