mar 20 2009

McDonalds i siłownia


Komentarze: 5

W miejscowym McDonaldsie pracuje wyjątkowo atrakcyjna Polka. To powoduje, że ostatnio stale stołuje się w McDonaldsie. Mimo że nie znoszę fast foodów. I mimo że ma to fatalny wpływ na moje zdrowie. No ale cóż. Czegóż się nie robi dla miłości... Z drugiej strony jest to typowy przykład jak zgubny wpływ mają na nas uczucia. Oczywiście mogłaby pracować w jakiejś nie za drogiej, gustownej restauracji, ale gdzie tam. Zresztą nie ma co marudzić. Mogło być gorzej. Mogła np. pracować w siłowni. Zmuszałoby mnie to do przyłażenia tam codziennie przez miesiąc, albo i dłużej. A nie cierpię siłowni. Nie mam nic przeciwko ćwiczeniom fizycznym czy bieganiu, ale widok spoconych facetów, w milczeniu gapiących się na swoje rosnące w oczach bicepsy uważam za jeden z najgłupszych, jakie można zaobserwować w przyrodzie. Źle się czuję w otoczeniu, w którym nikt z nikim nie rozmawia. I w którym za uśmiechnięcie się do kogoś można dostać w łeb. Na szczęście taka sytuacja jest mało realna. Znaczy się zakochanie się w instruktorce fitnessa. Po pierwsze nie mam już  14 lat (a szkoda) i gust mi się jednak z biegiem lat nieco wysubtelnił, a po drugie to siłownia jest ostatnim miejscem w którym mógłbym zrobić na kimś wrażenie. Mój organizm nadaje się do różnych rzeczy, ale akurat nie do tego żeby dźwigać 100-kilogramowe ciężary. Jeżeli miałbym się w kimś zakochać i dysponował tu jakąś możliwością wyboru, to najbardziej chciałbym żeby to była kasjerka w kinie. Żeby się z nią spotykać spłukałbym się co prawda zupełnie, ale za to obejrzałbym całą masę filmów, co jest ogólnie dosyć przyjemne. Przynajmniej dla mnie. Niestety nie wiedzieć czemu w kinie zawsze zatrudniają średnio ładne dziewczyny. I nawet jak się bardzo przymknie oko, to się nie da w nich zakochać. Przynajmniej nie na tyle, żeby tam codziennie przyłazić i robić z siebie głupka.

leppus_28   
pczr
21 marca 2009, 11:08
O tej ucieczce napisałam coś w Częstochowie. Ale nie wszystko naraz. Niedługo wstawię. :)
21 marca 2009, 02:14
Tak. Ucieczka. Na łąki wiecznie zielone. :)
pczr
20 marca 2009, 23:08
Tak, Ktoś na pewno coś wie ale nie chce powiedzieć co. :)

Mam nadzieję, że tym planem jest ucieczka z Warszawy. Ja tu ginę. :((
20 marca 2009, 22:48
Przykro mi z tego powodu. Ale może jest w tym jakiś ukryty plan? Tyle że nie wiadomo jeszcze dokładnie jaki.
pczr
20 marca 2009, 22:30
Tak zupełnie na temat.
Bo najprawdopodobniej z końcem marca jestem bezrobotna. :(

Dodaj komentarz