Na pierwszej randce
Komentarze: 5
Dzisiaj kilka rad dla kobiet, czego nie należy robić na pierwszej randce. Po pierwsze uwaga skierowana w stronę różnego rodzaju hippisek i punkówek. Nie ubieramy się w glany. Nic nie działa tak odstraszająco na faceta. Chyba że sam nosi wyłącznie coś takiego. Należy też unikać trampek i rzeczy w pstrokatych kolorach. Jeżeli dziewczyna nie potrafi założyć czegoś sensownego na pierwsze spotkanie, np. butów na wysokim obcasie, to wiadomo, że nigdy tego nie będzie ubierała. Gdy idziemy coś zjeść nie należy z miejsca zamawiać góry klusek, a potem jeszcze prosić o dwie dokładki. Nie wskazane jest też wygłaszanie poglądów typu: „niektóre kobiety dbają o figurę, ale ja mam to gdzieś”. Albo: „facet ma mnie kochać, niezależnie od tego jak wyglądam”. Nie ważne jaka jest prawda, najbezpieczniej jest mówić, że chodzimy na siłownię i na basen przynajmniej 5 razy w tygodniu. Poza tym uwielbiamy aktywny wypoczynek. Wprost nie potrafimy na miejscu usiedzieć. Kochamy tańczyć i bawić się. To się zawsze dobrze kojarzy. I daje jakąś tam gwarancję, że dziewczyna ma temperament i że ewentualne wspólne życie będzie interesujące. Nie można mówić, że jesteśmy przepracowane, zmęczone życiem i nie mamy na nic czasu. I w ogóle że nie wiemy, czy będziemy mogli się regularnie spotykać. Pod żadnym pozorem nie należy również wspominać, że ciężko znosimy napięcie przedmiesiączkowe i że wyłącza nas to z życia seksualnego na przynajmniej pół miesiąca. No chyba że chcemy go zniechęcić do siebie. Jeżeli nie chcemy eksponujemy raczej rzeczy przeciwne. Jakieś wyjątkowe, cudowne cechy naszego organizmu, których nikt inny nie posiada. Np. to, że nie potrzebujemy snu, albo wytrzymujemy pod wodą pięć minut bez powietrza. A po intensywnym wysiłku mamy zdolność do błyskawicznej regeneracji. I nie ważne jak jest naprawdę. Kiedy się dowie, będzie już za późno i jakoś to przełknie. Nie powinniśmy też wspominać o żadnych dziwnych chorobach i przypadłościach, które mamy. Zwłaszcza takich, które będą miały bezpośredni wpływ na niego. Np. że z jakichś tam powodów nie możemy używać pigułek antykoncepcyjnych. Albo że jesteśmy temu przeciwne. Bo facet zawsze zacznie sobie wyobrażać najgorsze. I już się więcej nie pojawi.
Należy sobie uświadomić, że jednym z głównych powodów, dla których mężczyzna w ogóle chce się z kimś związać jest wizja wiążącego się z tym nieskrępowanego życia seksualnego. Dlatego nie należy go od razu na wstępie straszyć jakimiś trudnościami, bo się zniechęci. Jakby co jesteśmy zawsze chętne i gotowe. O każdej porze dnia i nocy. W każdych warunkach i okolicznościach. I nie ma niczego, czego z góry nie chciałybyśmy robić. Wprost marzymy o wszelkich możliwych sprośnościach, byle tylko z odpowiednią osobą. Na pewno źle jest też widziane mówienie za dużo o swoim poprzednim chłopaku. Zwłaszcza opowieści o tym, jaki był fantastyczny w łóżku i jak go nam brakuje, są nie na miejscu. To ostatnia rzecz, jaką facet chce słyszeć od dziewczyny z którą się spotyka. Pobudzające jest natomiast mówienie o tym, że ów chłopak był nastawiony przesadnie konserwatywnie i dlatego z nim zerwałyśmy. Możliwość pokazania jakiejś dziewczynie mrocznych stron życia i robienia z nią czegoś, czego nigdy nie robiła, ale zawsze chciała, to jedna z rzeczy najbardziej działających na wyobraźnię mężczyzny. Nie należy też wspominać o tym, że gdy się rozchodziliście w akcie zemsty połamałaś mu wszystkie jego płyty kompaktowe, a resztę rzeczy wyrzuciłaś przez okno. Naprawdę lepiej jest powiedzieć, że rozstaliście się w przyjaźni. Trzeba jednak koniecznie podkreślić, że już nas on nie pociąga i choćby nie wiem co zrobił, to do niego nie wrócimy. W razie wątpliwości można powiedzieć, że wyjechał do Afryki. Albo umarł. Jeszcze lepiej. W każdym razie nie będzie się pojawiał przez jakiś czas. Poza tym jest całkowicie niegroźny. Nie związany z żadną znaną grupą przestępczą. Nigdy nie był w więzieniu i nie posiada kolegów Ukraińców. Jest mały, zachukany i nosi okulary. W życiu nikogo nie uderzył i w razie czego od razu się przestraszy. Zwłaszcza takiego postawnego, silnego mężczyznę, z którym się umówiłyśmy.
Mało tego! Źle myślisz!
I jakie znowu "cyklicznie"?!?!?!?!
Raczej MOTOCYKLICZNIE!!
A nawet MONOCYKLICZNIE! Ale cyklicznie!? O zgrozoooo!
Widzisz. Nie umiem się oburzyć. :)
Pewnie dlatego, że sam jestem chudy i w okularach. Tylko, że mały to raczej nie. Bardziej średniego wzrostu. Ale "mały, chudy i w okularach" pasuje. A w końcu chodzi tylko o to, czy jakieś słowa do siebie pasują czy nie. Dobrze mówię? :)
Tylko po linie. Włosie, rzec by można nawet.
I jeszcze niech mi drogi Paweł powie, czemu się uparł ostatnio na "mały (chudy) i w okularach".
:)
o!
A rozumiem, że wszystkie pozostałe punkty zaliczasz śpiewająco, tak? :)
Z tymi obcasami to ja nie wiem. Nie używam. Po pierwsze: boję się, że jednak za bardzo stracę kontakt z ziemią.
A po drugie: znaleźć buta w moim rozmiarze to dopiero wyzwanie. (A co dopiero dwa buty! I to do pary.) A jak się już coś znajdzie, co też jednocześnie nie jest butem męskim, to zazwyczaj średnio wiele ma to wspólnego z wymarzonymi butami na obcasach. To prawie tak, jakby wszyscy zakładali, że jak ktoś ma dużą stopę to jednocześnie jest tak wysoki, że już wyższy być nie chce (a obcasy jednak centymetrów dodają). Albo że jest z tego tak dumny, że może chodzić w brzydkich butach, ciesząc się, że po prostu są. Albo i w ogóle bez - co akurat popieram. ;)
Czy w takim razie jestem zwolniona z tego punktu?
:))
Dodaj komentarz