mar 11 2009

Trudne początki


Komentarze: 8

Myślę, że z miłością jest jak ze strzeleniem gola w piłce nożnej. Potrzeba bardzo wielu rozmaitych zbiegów okoliczności, by się pojawiła. To, że spotkasz idealnie do ciebie pasującą kobietę, wcale nie oznacza, że z nią będziesz. Możecie być stworzeni dla siebie, fizycznie i psychicznie, i się nie zauważycie. Możecie być swoimi bratnimi duszami i dopełniać się niczym dwie strony tej samej monety, a nie przebrniecie przez pierwszą randkę. Przede wszystkim, wcale nie jest tak łatwo kogoś poznać. Większość ludzi jest nieśmiała i jeżeli tylko spotka kogoś, kto się im fizycznie podoba, od razu zaczyna się pocić, denerwować i gadać głupoty. Choćbyśmy nie wiem jacy byli luźni, zachowujemy się jakbyśmy połknęli szczotkę. Choćbyśmy nie wiem jakie mieli poczucie humoru, nie jesteśmy w stanie wykrztusić najprostszego żartu. A zagadani czujemy pustkę w głowie i nie wiemy co powiedzieć. Jednym słowem w najważniejszym momencie całkowicie kompromitujemy się. Wykazujemy się wszystkim, poza tym, że jesteśmy dojrzali i atrakcyjni. A luźni jesteśmy tylko jak widzimy kobietę, która zupełnie nam się nie podoba. Czyli jakby na to nie patrzeć odwrotnie niż by powinno być, gdyby to wymyślił ktoś z głową. Nawet jednak gdy uda nam się poznać kogoś, kto nam się podoba i rozpościera się przed nami świetlana wydawać by się mogło przyszłość, to istnieje doprawdy milion rzeczy, które może się po drodze schrzanić. Po pierwsze oboje musicie być akurat w odpowiednim momencie swojego życia, żeby właściwie na tę całą miłość zareagować. Nie może być na to ani za wcześnie, ani za późno. Kobieta nie może być akurat w kimś zakochana. Nie może też być w fazie szaleństwa i ogólnej rozwiązłości. Ani w sytuacji, gdy ktoś już złamał jej serce i z tego powodu „nie wierzy już w miłość”. Bo wtedy to nawet Enrique Iglesias do spółki ze swoim ojcem nic tu nie poradzi. Kobieta, którą poznajemy, powinna być przygotowana na przyjęcie nas i chłonięcie tego, co do niej mówimy, wszystkimi swoimi członkami.

 

Nawet jednak wtedy na drodze do odpowiedniego poznania się stanąć może nieskończona wręcz ilość problemów i problemików. Zasada jest taka, że dopóki kobieta nie nabierze do nas odpowiedniego zaufania, wszystko co nieuważnie chlapniemy może zostać wykorzystane przeciwko nam. Jeżeli nam już ufa i nas kocha, to nic już nie zauważy. Wtedy wszystkie nasze cechy są wspaniałe, a głupoty które pleciemy warte zanotowania i oprawienia w ramki. Do tego jednak momentu kobieta, nawet jeżeli wstępnie zainteresowana mężczyzną, dość szybko jest gotowa, w razie potrzeby założyć, że ten jest cynicznym draniem i bydlakiem bez krzty moralności. Wystarczy jeden nieopatrzny ruch i jesteśmy skreśleni. I drugiej szansy możemy już nie dostać. Bo raz popsuta znajomość zwykle już popsuta zostaje. Kobieta, jako istota o chwiejnym podejściu do rzeczywistości, bardzo szybko może przejść od miłości do nienawiści, o ile ta pierwsza nie była zbyt głęboka. Ot, nagle przestajemy się jej pozytywnie kojarzyć i po sprawie. Dlatego czasem bywa tak, że poznajemy kobietę, która wydaje się wprost dla nas stworzona. Jest ładna, ma ładną figurę, miłą osobowość, jest radosna i pełna życia. Reaguje na nas i śmieje się z naszych dowcipów. No doprawdy nic tylko z miejsca się z nią żenić. Ale mimo to nic z tego nie wychodzi. Bo bywają znajomości z gruntu pechowe. Takie, w których wszystko z niewiadomych powodów sprzysięga się, by się nie udały. Nagle okazuje się, że ludzi nie wiadomo dlaczego rozdziela tysiące kilometrów (jakby nie mogli mieszkać w sąsiednich blokach). By pokrzyżować nam plany pojawia się kryzys ekonomiczny. Nieporozumienie goni nieporozumienie. Jedna nieopatrzna uwaga – kolejną. I powiem wam, że z takimi rzeczami się nie wygra. Choćbyśmy pękli to nic nie osiągniemy. No ale co zrobić? I na prostej drodze można sobie zęby wybić...

 

leppus_28   
pczr
12 marca 2009, 17:55
W telegraficznym skrócie:

Napisałam. STOP Wysyłam. STOP. Pozdrawiam. STOP :)

Leppus28
12 marca 2009, 17:50
Ja Cię proszę. Nie zachowuj się jak typowa intelektualistka, która wszystko musi komplikować. :)
pczr
12 marca 2009, 08:20
Nie każ zazdrościć! :)

A jak mam Ci napisać, że napisałam? :) Telepatycznie? :)
Czy tu? :)
11 marca 2009, 23:51
Ty mi powiedz kiedy napiszesz i mi to wyślesz, bo muszę iść do pracy sprawdzić maila. Bo na razie mam wolne. :)
Leppus28
11 marca 2009, 19:14
Pozwalam. Jak zwykle. :)
pczr
11 marca 2009, 16:47
Nie mogę przestać się śmiać z tego uśmiercania. :))
A to bardzo nieładnie z mojej strony. :)

Dobrze, niech będzie taki podział.
Ale kolejny tekst dzielimy się po zdaniu! :)

Myślę, że jeśli zacznę, to narzucę całości dużo siebie. :(
I w ogóle koncepcję.
Ale mimo to chcę zacząć. :)
Jeśli pozwolisz. :)
11 marca 2009, 14:27
Proponuję jeden akapit Ty, jeden ja. Ważne żeby każde z nas pisząc jakoś tam akcję pchnęło do przodu. Zarysowało jakąś sytuację. Możemy się też umówić, że nie uśmiercamy sobie nawzajem bohaterów, bo to nie fair. Poza tym wszystkie chwyty dozwolone. :)
pczr
11 marca 2009, 06:46
Wiesz co. Napisałeś to tak, jakbyś chciał, żeby było raczej luźne i beztroskie. A przemyciłeś w tym mnóstwo smutku i powagi.
Pod tym względem, jest to niebywałe mistrzostwo. Albo po prostu szczerość. :)

Widzenie femicentryczne. (Nie wiem czy coś takiego jest, ale ładnie brzmi :) )

Idę po kawę. :)

PS. Mam już pomysł na moją część naszego współnego tekstu. Teraz wystarczy wygospodarować kawałek jakiejś nocy i możemy zaczynać! :)
Robimy tak, że pierwsze pół ja, ostatnie pół Ty? Czy rozdrabniamy bardziej? Czy bawimy się tak, że ja zdanie, Ty zdanie, ja zdanie, Ty... etc I będziemy sobie odsyłać ten tekst za każdym razem powiększony o jedno zdanie?
Jesteś mężczyzną - wybieraj. :)

Dodaj komentarz