Udany wieczór
Komentarze: 0
Mój pomysł na udany wieczór w towarzystwie przyjaciół:
Spotykamy się w jakimś dobrym pubie, rozmawiamy, pijemy piwko, wspominamy dawne czasy, jest sympatycznie, wymieniamy poglądy na temat życia, w niczym się nie zgadzamy, co wprawia nas w pewien smutek, pijemy więc więcej, robi się wesoło, stwierdzamy że czym więcej pijemy tym lepiej się rozumiemy, tak więc chlejemy do nieprzytomności, tracimy hamulce, wyrywamy co się tylko da, ale nie za wiele się udaje, bo takie jest życie, zamiast tego każdy się przechwala czego to on niby nie miał już w życiu, bo w żaden sposób nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić, z konwencji dialogu przechodzimy do serii nie przystających ze sobą monologów na tematy różne, za to wygłoszonych z wielkim zaangażowaniem, wchodzimy w konflikt z personelem lokalu, zaczynamy krzyczeć kto to my niby nie jesteśmy i kogo to my niby nie znamy w tym mieście, w rezultacie zostajemy wyprowadzeni na zewnątrz, bezskutecznie usiłujemy sobie przypomnieć jak się nazywamy i gdzie mieszkamy, wobec braku sensownej odpowiedzi sikamy na trawnik, jakimś cudem udaje nam się dotrzeć do taksówkarza, który w chwili przytłumienia umysłu zgadza się nas obsłużyć, za co rewanżujemy mu się zarzyganiem całej taksówki, dodatkowo wyprowadzając go z równowagi upartym twierdzeniem, że obaj nazywamy się Elvis Presley i mieszkamy w Graceland, tak czy owak film nam się urywa, budzimy się w domu, skacowani jak żołnierz na przepustce, jedyna pociecha w tym że nic nie pamiętamy z poprzedniego dnia, usiłujemy stwierdzić czy jest szósta rano czy po południu, i którego dokładnie dnia, cały następny dzień schodzi nam na tym i na ustawicznym powtarzaniu że już nigdy żadnego alkoholu do ust nie weźmiemy.
Dodaj komentarz