kwi 22 2009

Urodziny


Komentarze: 4

W związku z tym, że wielkimi krokami zbliżają się moje urodziny postanowiłem, że pora wydorośleć. Spoważnieć i zacząć zachowywać się odpowiedzialnie. Wystarczy już tych wygłupów i prowokacji. Koniec z drażnieniem się i wsadzaniem kija w mrowisko. W końcu lata lecą, człowiek nie jest już młodzieniaszkiem i pora się zachowywać stosownie do swojego wieku. Trzeba wreszcie popatrzeć na siebie, bez egzaltacji i znaleźć swoje miejsce w świecie. Zamiast stale bujać w obłokach.

 

Na początek, w ramach krytycznego podejścia do samego siebie, stwierdziłem że jestem: nieciekawy, nudny i pozbawiony talentu w jakiejkolwiek dziedzinie. Przyglądam się swoim własnym zdjęciom z ostatniego weekendu i aż nie mogę uwierzyć, jaki jestem nieatrakcyjny. Na mojej twarzy dosłownie nic nie jest na swoim miejscu. Nic do niczego nie pasuje. Do tego garbię się i fatalnie się ubieram. Nie ma we mnie nawet krzty uroku osobistego. To zaskakujące, że w ogóle ktoś ma ochotę ze mną rozmawiać. Inteligencją też nie grzeszę. Nie mam poczucia humoru i prawie na niczym się nie znam. Nie umiem prowadzić inteligentnej dyskusji na żaden temat. Te kilka osób, które znam, musi mieć nie po kolei w głowie, że się ze mną przyjaźnią. Nigdy nie uda mi się napisać nic naprawdę sensownego. I prawie nikt nie ma ochoty czytać tego, co piszę. Jestem puchem marnym, unoszonym przez wiatr. Jednym wielkim nieporozumieniem. Sumą sprzeczności, które znoszą się wzajemnie. Rysunek nabazgrany ręką 4-latka ma w sobie więcej ładu i składu niż ja.

 

I ciekawe jest to, że mimo tych wszystkich wad, które mam i których jestem świadomy (przynajmniej w chwili obecnej), zdaża mi się czasem spotkać kogoś, kto tych wad nie dostrzega. Kobietę, której z niewiadomych powodów, wydaję się być atrakcyjny. Która patrzy na mnie i stwierdza, że jestem przystojny. Że moje usta pasują do jej ust i że ma ochotę je całować. Że moje dłonie pasują do jej piersi, podczas gdy ja sądziłem, że nie pasują do niczego. Patrzy na moje stopy i stwierdza, że są to najładniejsze stopy, jakie w życiu widziała. Patrzy na moje uszy i twierdzi, że to najpiękniejsze uszy, jakie mieć można. Z tego powodu ma ochotę mnie słuchać i przytulać się do mnie. Spija z mych ust każde słowo, które wypowiadam. Uśmiech nie schodzi z jej twarzy i mówi, że jest szczęśliwa tylko dlatego, że jestem przy niej.  Tylko ze mną ma ochotę się kochać. Tylko mnie rodzić dzieci i koło mnie budzić się każdego ranka. Lubi mnie, nawet gdy gadam głupoty. Gdy nic mi się nie chce i staję się uciążliwy. Gdy budzę się, z włosami w nieładzie i zaspanymi oczami.  I co ważne, ma odwagę, by mi o tym mówić. Nie boi się, nie zasłania. Chce mnie i jest tego pewna. W odróżnieniu do tuzina innych, które się bały i wahały.

 

Uważam, że to cud. I to taki, przy którym cuda starotestamentowe to bułka z masłem. I nawet taki głupek jak ja wie, że czegoś takiego nie można wyrzucić do śmieci. Nie można powiedzieć komuś, by sobie zabrał tę miłość i poszedł gdzie indziej. Nawet jeżeli takie widzi mi się jest typowe dla mojej natury. A przynajmniej było do tej pory.

leppus_28   
05 maja 2009, 22:55
jeszcze raz sto lat:P
pczr
23 kwietnia 2009, 07:24
To dobrze. Bo przez chwilę wyglądałeś na śmiertelnie poważnego. :)
22 kwietnia 2009, 17:05
Ja myślę, że ta powaga jest chwilowa.
pczr
22 kwietnia 2009, 15:22
Paweł! Ale powaga bywa śmiertelna!





:)

Dodaj komentarz