Jest rzeczą powszechnie znaną, że zdrowy i w miarę młody mężczyzna nie jest w stanie przeżyć bez seksu więcej niż, powiedzmy, tydzień. W okresie dłuższym niechybnie padnie jak mucha. Jedyne co go może uratować w tej tragicznej sytuacji to natychmiastowe przejście na buddyzm zen. Ćwiczenia medytacyjne i siedzenie w pozycji zakrocznej 4 godziny dziennie. Poza tym zero alkoholu, za to dużo sportu. Bieganie, pływanie, przysiady i zimne kąpiele co 15 minut. Zdrowa żywność i picie dużej ilości mleka. Czytanie książek i słuchanie muzyki. I najtrudniejsza rzecz ze wszystkich: żadnej masturbacji! Wystarczy raz, choćby niewinny i wszystko przepadło. Generalnie ważne żeby być silnym i nie myśleć o żadnych sprośnych rzeczach. Można też próbować pójść inną drogą, a mianowicie popaść w niekontrolowaną pornografię. Nie uprawiasz żadnego sportu, źle się odżywiasz, za to chlejesz ile się tylko da. Wieczorami siedzisz i oglądasz telewizję. Marudzisz, klniesz, nie wyprowadzasz psa na spacer i znęcasz się nad kotem. Nienawidzisz wszystko i wszystkich, a zwłaszcza kobiet. I generalnie są zwolennicy jednego i drugiego sposobu. Więcej chyba nawet tego drugiego. Jeśli chodzi o kobiety to też pewnie mają swoje sposoby, ale prawdę mówiąc nie jestem z nimi bardzo obeznany (ze sposobami, nie z kobietami, bo z tymi ostatnimi mniej więcej jestem). Na pewno jest sposób na wredną sukę. I na nowoczesną kobietę sukcesu. Najlepiej panią adwokat albo coś w tym stylu. Można się też wziąć za gotowanie, albo wychowywanie dzieci. Zresztą sam nie wiem. Domyślam się tylko. Czasami bowiem u mężczyzn jakiś mechanizm działa przeciwnie jak u kobiet. Np. u kobiet nadmiar alkoholu niechybnie prowadzi do seksu. Z kolei u mężczyzn jest odwrotnie. Im więcej piją tym mają mniejsze szanse na zaliczenie czegokolwiek. Największe to mają w ogóle wysportowani abstynenci. Tak samo ma się sprawa z samym seksem. Kobiety uprawiające go rozkwitają i wyglądają coraz lepiej. Z kolei faceci odwrotnie. Najlepiej się mają fizycznie ci, którzy go w ogóle nie uprawiają. Bo właśnie wtedy mogą się skupić na uprawianiu sportu i innych pożytecznych rzeczach. A jak mają dziewczynę, zwłaszcza nazbyt ładną, to nie mogą się skupić na niczym innym. Przychodzi wieczór, wskakują do łóżka, a po tym już nie mają ochoty na nic i zasypiają. Rozwijają przy tym co najwyżej 2 z jakichś 148 mięśni ciała, gdzieś tam w okolicach bioder, czyli akurat nie te najbardziej potrzebne do czegokolwiek. W rezultacie w trakcie trwania związku, w którym, nie daj Boże, występuje udane życie seksualne, kobieta ma się coraz lepiej, podczas gdy jej facet więdnie w oczach.
Po tym co napisałem to w zasadzie nie wiem czego życzyć sobie i innym...