Komentarze (3)
W odpowiedzi na rozróby, wywołane przez polskich kibiców przy okazji przegranego meczu z Irlandią Północną w Belfaście, doszło już do przeszło 40 aktów agresji ze strony Irlandczyków, wymierzonych w Polaków. Przy czym celem ataków są głównie domy i samochody mieszkających tu imigrantów. Nie powinno być to wielkim zaskoczeniem. Dla Irlandczyków to dość typowy sposób prowadzenia wojny. Praktykowany przez stulecia. Podpalić coś, podłożyć gdzieś bombę i spowodować ofiary wśród ludności cywilnej. W tym właśnie przejawia się odwaga tych ludzi. I przy okazji logika, którą się kierują. Skoro jakiś Polak, który przyjechał z Polski na mecz, rozbił coś w irlandzkim pubie należy w ramach rewanżu zdemolować dom, w którym mieszka rodzina Polaków z dwójką dzieci. Pod tym względem Irlandczycy (zwłaszcza ci z północy) są jak Palestyńczycy. Na zasadzie: żołnierzom nie damy rady, jesteśmy słabsi, głupsi i nie zdyscyplinowani, ale za to uprowadzimy jakiś samolot. Sterroryzujemy kogoś, kto nie ma przy sobie broni. Pobijemy kogoś słabszego. My, Polacy jesteśmy zupełnie inni. My mamy coś takiego, że ktokolwiek nas atakuje, to my uważamy, że jesteśmy od niego silniejsi. Mamy np. z jednej strony Trzecią Rzeszę, a z drugiej Związek Radziecki. Mimo to sądzimy, że wygramy. Albo gramy z Anglią o awans do finałów mistrzostw świata w piłce nożnej. Oni mają 300 piłkarzy, grających na co dzień w najlepszej lidze świata, a my nie mamy żadnego. Ale mimo to jesteśmy zawsze zdziwieni, że przegraliśmy. Wyrwać się z kosą na kolumnę czołgów, to jest nasz żywioł. Zadrzeć z kimś 10 razy większym od nas. Czy w Polsce ktoś wpadłby na to, żeby zorganizować zamachy terrorystyczne w celu oderwania Lwowa od Ukrainy? Albo wysadzić coś w centrum Moskwy za zniewolenie Polski w 1945? To jednak trochę inna kultura jest. I inne podejście do kwestii narodowego honoru. Trudno się jednak dziwić. My mamy za sobą 1000 lat tradycji cywilizacyjnej, a oni mają tyle, ile im Brytyjczycy zdołali siłą narzucić. Jeszcze 30 lat temu prawie wszyscy tutaj kopali ziemniaki, a to, że w tej chwili przesiedli się do drogich samochodów nie oznacza, że przeskoczyli wszystkie brakujące piętra rozwoju. Przyswoili sobie zasady grzeczności od Anglików, ale to jest u nich kultura bardzo powierzchowna. Przeciętny Irlandczyk kończy studia i nie słyszał o Szekspirze. I nie ma pojęcia czy Polska leży w Europie czy w Azji. Ale to i tak duży postęp, bo jego ojciec z trudem potrafił pisać.
Oczywiście w tym wypadku najbardziej jestem ciekaw rewanżu pomiędzy Irlandią Północną i Polską, który odbędzie się w Polsce we wrześniu. Jeżeli polska policja będzie chroniła irlandzkich kibiców tak, jak irlandzka chroni w Belfaście Polaków, będących ofiarami ataków, to nikt żywy do Irlandii nie wróci. Przyjedzie 500 osób, a nie wyjedzie żaden. Widziałem już sporo bójek między Irlandczykami i Polakami i tutaj o wynik byłbym spokojny. O ile nie chodzi o napadnięcie kogoś słabszego w dziesięciu to oni nie są już tacy twardzi. A że potem będzie niebezpiecznie być Polakiem i mieszkać w Irlandii Północnej? Ja się w ogóle dziwię, że ktoś się tam sprowadza. To już świadczy o kompletnym braku wyobraźni. Mówiąc łagodnie. Gdzieś, gdzie komisariaty policji przypominają bunkry i gdzie wciąż można zginąć za to, że się jest katolikiem albo protestantem. Albo nosi się koszulkę Glasgow Rangers. A policja sama przyznaje, że nie ma kontroli nad tym co się dzieje. Naprawdę sądzicie, że ludzie, którzy jeszcze 10 lat temu przeprowadzili zamach w Omagh (29 zabitych, 300 rannych, głównie dzieci) teraz są już pokojowo nastawieni wobec całego świata?