Komentarze (2)
Chwilowo nie interesuje mnie literatura. Naginanie rzeczywistości do tworów mojej wyobraźni. I uwodzenie kobiet. Wolę się skupić na aspektach technicznych i statystycznych tego co mnie otacza. Na migracji glonów. Klasyfikacji trójkątów. Zasadach gry w polo. Na statystyce dotyczącej samobójstw wśród komików estradowych. Mechanice silnika dwusuwowego. Analizie struktury pajęczej sieci w odniesieniu do teorii chaosu. Albo na tym jak wiele osób przychodziło na czyjeś pogrzeby. Czy więcej osób było obecnych na pogrzebie Pablo Nerudy czy Jacksona Pollocka. Jak wielu ludzi wypłakiwało oczy żegnając Isaaka Babela. I czy było ich więcej niż tych, którzy poryczeli się przy okazji odejścia Bruno Schulza. Usiłuję dotrzeć do danych mówiących o tym, co się dzieje z organizmem człowieka, który zasiedział się przy telewizorze. O tym, co się stało z tymi, którzy przedawkowali gry komputerowe. I umarli z głodu, nie mogąc oderwać się od książki. O śmierciach z przejedzenia i z lenistwa. O fatalnych skutkach zbyt wczesnego wstawania i zbyt późnego kładzenia się spać. O ludziach, którzy wpadli pod tramwaj zagapiwszy się na zachód słońca. O tych, których zmarli zaśmiawszy się na śmierć. I o tych, którzy postanowili nie śmiać się więcej i umarli z tęsknoty i samotności. Chciałbym wiedzieć ile jest krwi w człowieku. W litrach. I gdzie dokładnie mam naciąć, by wypłynęła ona najszybciej...
Chcę poznać wszystkie rodzaje samobójstwa. Prześledzić niewyczerpaną inwencję ludzką w tej dziedzinie. Wszystkie próby udane i nieudane, podejmowane na przestrzeni dziejów. Chciałbym się dowiedzieć o tych wszystkich, którzy utopili się w rzece, przywiązawszy sobie kamień do szyi. O tych, co wyskoczyli z okna. Albo powiesili się na gałęzi. I chcę wiedzieć, kto najwięcej razy próbował się zabić i za każdym razem mu nie wyszło. Pragnę też znać przyczyny decyzji tych ludzi. Czy był to zawód miłosny? Ktoś złamał im serce i nie mogli się po tym podnieść? Ktoś odwrócił się od nich? Czy przeciwnie? Mieli wszystko i im się znudziło. Zmęczyli się tym. Przestali wierzyć w miłość i w człowieka. I powiedzieli: dajcie mi wszyscy święty spokój. Nie mam zamiaru dłużej brać w tym udziału. Co mi da kolejny przeżyty dzień. Kolejna porcja rozczarowań. Mogę coś zrobić, tylko po co? Mogę znaleźć kolejną miłość, tylko jaki jest w tym cel? A potem spędzam 30 minut wpatrując się w swoje nadgarstki. Staram się zapamiętać położenie każdej żyły. Wyczuć którą należałoby przeciąć i jak bardzo by to bolało. I jakie konkretnie przygotowania należy poczynić wcześniej. O czym pomyśleć, zanim się to zrobi. Wiem tylko jedno. Nie będzie żadnych listów. Jestem zmęczony słowami. Nie sądzę, że można nimi cokolwiek wyjaśnić. I po co robić z tego melodramat? Po co znowu psuć ciszę?