Archiwum marzec 2009, strona 2


mar 25 2009 Marcowa depresja
Komentarze (2)

Chwilowo nie interesuje mnie literatura. Naginanie rzeczywistości do tworów mojej wyobraźni. I uwodzenie kobiet. Wolę się skupić na aspektach technicznych i statystycznych tego co mnie otacza. Na migracji glonów. Klasyfikacji trójkątów. Zasadach gry w polo. Na statystyce dotyczącej samobójstw wśród komików estradowych. Mechanice silnika dwusuwowego. Analizie struktury pajęczej sieci w odniesieniu do teorii chaosu. Albo na tym jak wiele osób przychodziło na czyjeś pogrzeby. Czy więcej osób było obecnych na pogrzebie Pablo Nerudy czy Jacksona Pollocka. Jak wielu ludzi wypłakiwało oczy żegnając Isaaka Babela. I czy było ich więcej niż tych, którzy poryczeli się przy okazji odejścia Bruno Schulza. Usiłuję dotrzeć do danych mówiących o tym, co się dzieje z organizmem człowieka, który zasiedział się przy telewizorze. O tym, co się stało z tymi, którzy przedawkowali gry komputerowe. I umarli z głodu, nie mogąc oderwać się od książki. O śmierciach z przejedzenia i z lenistwa. O fatalnych skutkach zbyt wczesnego wstawania i zbyt późnego kładzenia się spać. O ludziach, którzy wpadli pod tramwaj zagapiwszy się na zachód słońca. O tych, których zmarli zaśmiawszy się na śmierć. I o tych, którzy postanowili nie śmiać się więcej i umarli z tęsknoty i samotności. Chciałbym wiedzieć ile jest krwi w człowieku. W litrach. I gdzie dokładnie mam naciąć, by wypłynęła ona najszybciej...

 

Chcę poznać wszystkie rodzaje samobójstwa. Prześledzić niewyczerpaną inwencję ludzką w tej dziedzinie. Wszystkie próby udane i nieudane, podejmowane na przestrzeni dziejów. Chciałbym się dowiedzieć o tych wszystkich, którzy utopili się w rzece, przywiązawszy sobie kamień do szyi. O tych, co wyskoczyli z okna. Albo powiesili się na gałęzi. I chcę wiedzieć, kto najwięcej razy próbował się zabić i za każdym razem mu nie wyszło. Pragnę też znać przyczyny decyzji tych ludzi. Czy był to zawód miłosny? Ktoś złamał im serce i nie mogli się po tym podnieść? Ktoś odwrócił się od nich? Czy przeciwnie? Mieli wszystko i im się znudziło. Zmęczyli się tym. Przestali wierzyć w miłość i w człowieka. I powiedzieli: dajcie mi wszyscy święty spokój. Nie mam zamiaru dłużej brać w tym udziału. Co mi da kolejny przeżyty dzień. Kolejna porcja rozczarowań. Mogę coś zrobić, tylko po co? Mogę znaleźć kolejną miłość, tylko jaki jest w tym cel? A potem spędzam 30 minut wpatrując się w swoje nadgarstki. Staram się zapamiętać położenie każdej żyły. Wyczuć którą należałoby przeciąć i jak bardzo by to bolało. I jakie konkretnie przygotowania należy poczynić wcześniej. O czym pomyśleć, zanim się to zrobi. Wiem tylko jedno. Nie będzie żadnych listów. Jestem zmęczony słowami. Nie sądzę, że można nimi cokolwiek wyjaśnić. I po co robić z tego melodramat? Po co znowu psuć ciszę?

 

leppus_28   
mar 20 2009 Tylko raz
Komentarze (5)

Każda kobieta może stracić głowę tylko raz w życiu. Tylko raz gotowa jest na każde szaleństwo. Tylko raz poświęci wszystko, by być z kimś. I raz skoczy za nim w ogień. Każdej kobiecie puszczają hamulce tylko przy jednym mężczyźnie, którego spotka. Tylko jeden jest taki, który sprawi, że będzie omdlewać od samych jego pocałunków. Tylko o jednym marzyć będzie do końca życia. Tylko od jednego nie wymagać będzie niczego prócz tego, że jest. Tylko jednemu będzie skłonna wybaczyć wszystko, co jej zrobi i nigdy nie przestanie go kochać. Tylko o jednym będzie myśleć, nawet gdy będzie z kimś innym.

 

Tylko raz kochamy do końca. Tylko raz nie zadajemy pytań. Tylko raz nie mamy w sobie wątpliwości. Jest tylko jedna kobieta, która sprawi, że poczujemy się szczęśliwi, że się urodziliśmy. Tylko z jedną zapomnimy skąd przyszliśmy i dokąd zmierzamy. Tylko jedna zasłoni nam usta, gdy będziemy źli i oczy, gdy będzie nam smutno. Tylko przy jednej zmienimy wszystkie swoje przekonania. Tylko jedna wypełni całe nasze życie i nie zostawi miejsca na nic innego. Tylko o jednej myśleć będziemy do końca życia. Tylko do jednej porównywać będziemy wszystkie inne.

leppus_28   
mar 20 2009 McDonalds i siłownia
Komentarze (5)

W miejscowym McDonaldsie pracuje wyjątkowo atrakcyjna Polka. To powoduje, że ostatnio stale stołuje się w McDonaldsie. Mimo że nie znoszę fast foodów. I mimo że ma to fatalny wpływ na moje zdrowie. No ale cóż. Czegóż się nie robi dla miłości... Z drugiej strony jest to typowy przykład jak zgubny wpływ mają na nas uczucia. Oczywiście mogłaby pracować w jakiejś nie za drogiej, gustownej restauracji, ale gdzie tam. Zresztą nie ma co marudzić. Mogło być gorzej. Mogła np. pracować w siłowni. Zmuszałoby mnie to do przyłażenia tam codziennie przez miesiąc, albo i dłużej. A nie cierpię siłowni. Nie mam nic przeciwko ćwiczeniom fizycznym czy bieganiu, ale widok spoconych facetów, w milczeniu gapiących się na swoje rosnące w oczach bicepsy uważam za jeden z najgłupszych, jakie można zaobserwować w przyrodzie. Źle się czuję w otoczeniu, w którym nikt z nikim nie rozmawia. I w którym za uśmiechnięcie się do kogoś można dostać w łeb. Na szczęście taka sytuacja jest mało realna. Znaczy się zakochanie się w instruktorce fitnessa. Po pierwsze nie mam już  14 lat (a szkoda) i gust mi się jednak z biegiem lat nieco wysubtelnił, a po drugie to siłownia jest ostatnim miejscem w którym mógłbym zrobić na kimś wrażenie. Mój organizm nadaje się do różnych rzeczy, ale akurat nie do tego żeby dźwigać 100-kilogramowe ciężary. Jeżeli miałbym się w kimś zakochać i dysponował tu jakąś możliwością wyboru, to najbardziej chciałbym żeby to była kasjerka w kinie. Żeby się z nią spotykać spłukałbym się co prawda zupełnie, ale za to obejrzałbym całą masę filmów, co jest ogólnie dosyć przyjemne. Przynajmniej dla mnie. Niestety nie wiedzieć czemu w kinie zawsze zatrudniają średnio ładne dziewczyny. I nawet jak się bardzo przymknie oko, to się nie da w nich zakochać. Przynajmniej nie na tyle, żeby tam codziennie przyłazić i robić z siebie głupka.

leppus_28   
mar 19 2009 Nigdy
Komentarze (2)

W samym środku mojego serca jest rana, która nigdy się nie zabliźni. W samym środku mojego ja jest smutek, który nigdy sobie nie pójdzie. Czasem mam wrażenie, że wszystko co się dzieje wokół, jest tylko lekiem uśmierzającym ten ból, który po sobie zostawiłaś. I że to jedynie środek zaradczy. Coś, co łagodzi objawy, ale nie usuwa źródła choroby. Bo tego źródła nie da się usunąć. Tak samo jak nie da się cofnąć czasu, jakkolwiek chcielibyśmy to zrobić. Czasem całe moje życie jest jak jeden wielki wyrzut sumienia. Czasem cały mój umysł jest niczym studnia bez dna. Nie potrafię wyrazić słowami, jak pusty się czuję bez Ciebie. Nie zdajesz sobie sprawy, jak wiele wysiłku wkładam w to, by każdego dnia zająć czymś umysł i nie myśleć o Tobie. I jak bardzo żałuję, że nie zrozumiałem na czas, jak wiele dla mnie znaczysz. Jak życie bez Ciebie pozbawione będzie sensu i kierunku. Teraz wiem, że takie cuda, jak ten, który zdarzył się nam, zdarzają się tylko raz w życiu. Teraz wiem, że gdy taka dziewczyna jak Ty zakochuje się w takim chłopaku jak ja, to pod żadnym pozorem nie można jej pozwolić odejść. Jak mogłem zapomnieć, gdzieś tam w potoku kolejnych dni, jakim szczęściem jest mieć Cię. Jak mogłem nie pamiętać tego, co się działo między nami, gdy się poznaliśmy. Tych rozmów do białego rana. Tych namiętności. Tego błysku w Twoich oczach. Jak to się mogło zgubić? Jak mogłem pomyśleć, że potrafię przeżyć bez Ciebie. Że mogę znaleźć drugą, taką samą miłość, ale lepszą. Kogoś, kto bardziej będzie do mnie pasował. Jak mogłem mieć pretensje do Ciebie? O cokolwiek. Gdy to przecież Ty wniosłaś do mojego życia jedyną rzecz, która miała dla mnie kiedykolwiek jakikolwiek sens. I wciąż nie wiem co mogłaś we mnie widzieć. Jak mogłaś kochać mnie i to taką miłością. Jak mogłaś tak stracić głowę dla kogoś takiego jak ja. Wiesz jak wiele godzin spędziłem szukając po ulicach Twojej twarzy? I w ilu kobietach próbowałem odnaleźć Ciebie? By uświadomić sobie w końcu, że nie ma takiej drugiej. Że moim przeznaczeniem było spotkać Cię, a Twoim spotkać mnie. Bo to było to coś, co się zdarza tylko raz. A większości ludziom nie zdarza się wcale. Dzisiaj, gdy myślę o tym czuję, że moje serce jest w połowie martwe. I być może już nigdy nie ożyje. Dla nikogo. Umarło, gdy odeszłaś. Kiedy zrozumiałem, że już nie wrócisz. Nigdy. Teraz jesteś już z kimś innym. Dla kogoś innego jesteś najpiękniejszą i najcudowniejszą kobietą na świecie. Ciekawe czy on to docenia. Pewnie tak. Bo w końcu takich głupców jak ja nie jest pewnie za dużo na tym świecie.

 

leppus_28   
mar 19 2009 Noc
Komentarze (3)

Wyjechała. Nie ma jej. Został po niej tylko zapach. Kubek kawy niedopitej. Kilka martwych wierszy. Pozbawionych życia. Nic nie pisze. Nie uśmiecha się do mnie. Dłonią kółek na niebie nie kreśli. Jej spojrzenie odległe, przytłumione. Jak wspomnienie zaledwie. Źle się czuję, gdy jej nie ma. Nie mam dla kogo pisać. Godzina się dłuży za godziną. Kontakt ze światem ograniczam do minimum. Gdzie ona? Czy myśli o mnie? Czy gdy zasypia moje imię do piersi przytula? Czy wie, że bez niej życie ze mnie ucieka? Że pogrążam się we śnie. Umieram. Chociaż jest przecież tylko słowami. Rymem na końcu zdania, którego sam nie potrafię zrymować. Melodią do piosenki, którą napisałem, ale sam nie umiałbym zaśpiewać. Strachem i nieśmiałością. Ucieczką i tęsknotą. Dlaczego znaczy dla mnie tak wiele? Skąd ten przepływ emocji? Że się czuję bez niej jak alkoholik bez alkoholu. Jak ryba wyciągnięta na powietrze. Tylko ona potrafi mnie pocieszyć. Tylko ona rozumie to, co piszę. Dlatego dzisiaj nie mam co zrobić ze sobą. Nawet smucić się nie mam dla kogo...

 

leppus_28