Komentarze (0)
Był sobie chłopak i była dziewczyna.
A ona była jak noc zimna,
I oczy miała pełne gwiazd,
A włosy z czarnego lnu.
On zaś był jak ogień gorący,
Spojrzenie miał roziskrzone,
Czerwienią przyobleczone.
I wiele takich chwil było pomiędzy chwilami,
że i sto lat żaru tego nie wychłodzi.
I wiele łez płynęło strumieniami,
jak tylko wtedy gdy miłość odchodzi.
Któregoś dnia dziewczyna powiedziała:
Jesteśmy razem i widać wyraźnie,
że mrok się z czerwienią kłóci.
Bo ogień noc rozjaśnia,
a przed nocą się nie opiera.
I on przyznał jej rację.
I wielu kochanków i wiele kochanek minęło od tego czasu.
A wszyscy kochankowie byli jak noc czarni,
a wszystkie kochanki gorące jak ogień.
Ale pewnego dnia chłopiec zadzwonił i powiedział:
Śniłem i we śnie zobaczyłem wielką księgę,
wysoko ponad nami,
i wszystko co jest na ziemi i w niebie tam zapisane było.
I zobaczyłem,
że moje imię,
jest obok Twojego.