Komentarze (4)
Uważam że dwie rzeczy w kobietach są absolutnie niewybaczalne. Pierwszą jest sytuacja, w której kobieta ma mocniejszą głowę od nas. Jest to bardzo niekorzystne z punktu widzenia związku. Powoduje, że próbując upić kobietę upijamy się sami, podczas gdy kobiecie nic nie jest. Tracimy na tym masę pieniędzy, zdrowia, energii, a efektów nie ma praktycznie żadnych. Tymczasem możliwość sprawnego upicia kobiety rozwiązuje wiele bardzo skomplikowanych problemów powstających na styku obu płci. Przede wszystkim pijana kobieta gorzej widzi. Kontury się jej zamazują i nagle, zupełnie niespodziewanie stwierdza, że ktoś, kogo zna od lat, jest niezwykle pociągający. Przy odpowiedniej ilości promili we krwi każdy zaczyna wyglądać dla niej jak Brad Pitt. Poza tym po alkoholu kobiety tracą typową dla siebie skłonność do niepotrzebnego przedłużania wszystkiego. Gdyby nie on czas od momentu poznania danej panienki do chwili kiedy dochodzi między nami do czegoś konkretnego zmierzałby do nieskończoności. Romantyczne kolacje ciągnęłyby się godzinami, a same kobiety pozostawałyby na stałe w sferze wątpliwości typu: „oj, sama nie wiem...”. Bez alkoholu kobieta nie jest w stanie podjąć żadnej wiążącej decyzji, o ile nie chodzi o wybór nowych butów. Tutaj decyzja jest zaskakująco natychmiastowa. Tylko kobieta jest w stanie patrząc na dwie niemalże identyczne pary stwierdzić z całym przekonaniem, że jedna jest świetna, a druga absolutnie nie do przyjęcia. Mężczyzna postawiony w takiej samej sytuacji powiedziałby, zgodnie z logiką, że obie są identyczne. I niechybnie zawiesiłby się, nie mogąc się zdecydować na żadną. Dlatego na zakupy zawsze trzeba iść z kobietą. (Przepraszam za dygresję).
Drugą niedopuszczalną rzeczą u kobiet, której absolutnie tolerować nie należy, jest brak łaskotek. Ta przypadłość co ciekawe występuje nader często właśnie u szanownych pań. Nie wiadomo zresztą dlaczego. Nie posiadanie łaskotek jest moim zdaniem nieludzkie. Świadczy o czymś bardzo podejrzanym, choć nie do końca wiemy o czym. Nigdy w życiu nie związałbym się z osobą pozbawioną łaskotek. Osobą, którą w razie czego nie jesteśmy w stanie załaskotać na śmierć. I wspomnicie moje słowa jeżeli kiedyś nie pójdziecie za moją radą. Niemożność znęcania się nad kimś przy pomocy łaskotania powoduje, że obcowanie z kobietą nie jest już takie fajne. Wydatnie zawęża to również ilość rzeczy, które można ze sobą robić w łóżku. Powoduje, że np. sama wizja związania kogoś, nie wydaje się już taka kusząca. Bo też każdy kto ma naprawdę duże łaskotki wie, że sama myśl o tym, że jesteśmy związani i bezsilni, a ktoś nas łaskocze, należy do najbardziej przerażających z możliwych. Spokojnie jesteśmy skłonni wymienić to na wszystkie potworności, które są tylko możliwe. Nic nie może się równać z sytuacją, w której śmiejemy się i nie możemy przestać. Nie ma takich tajemnic państwowych których nie bylibyśmy gotowi sypnąć gdyby nam ktoś chciał zrobić coś takiego. Dlatego łaskotanie kogoś, zwłaszcza kogoś przeciwnej płci, jest takie pociągające. Spełnia wszystkie wymogi czegoś naprawdę podniecającego: jest czynnością czysto erotyczną, z gruntu niebezpieczną i wiąże się, przynajmniej w teorii, z robieniem czegoś wbrew woli tej drugiej osoby. Zresztą już nawet małe dzieci o tym wiedzą. Często lepiej niż dorośli.