Archiwum 16 lutego 2009


lut 16 2009 Sztuka miłości
Komentarze (9)

Sądzę, że trzeba być artystą, i to dobrym artystą, żeby być w stanie docenić i właściwie zająć się kobietą. Nie uwierzę w to, że ktoś, kto na codzień pracuje np. na budowie, albo jest kierowcą TIR-a, albo hydraulikiem, po 8 godzinach dźwigania cegieł, albo po wymienieniu koła warzącego pół tony, albo po rozgrzebaniu czyjejś zatkanej instalacji kanalizacyjnej, wraca do domu i tymi samymi rękami rozpala zmysły swojej żony. Oczywiście pytanie jeszcze jaka jest ta żona i co dokładnie ją rozpala. Przez moment załóżmy jednak, że jest ona istotą subtelną i zmysłową, czyli taką, jaka przynajmniej w teorii każda kobieta być powinna. Albo wyobraźmy sobie, że jest taksówkarzem. Siedzi za kółkiem całymi dniami i nocami. A w wolnych chwilach rozwiązuje krzyżówki. Jego życie duchowe sprowadza się do słuchania muzyki z radia i rozmowach o polityce z pasażerami, śpieszącymi się na samolot. I o czym on może rozmawiać z żoną, jak już zostają sami? Jakie przemyślenia na temat świata mogą mu przyjść do głowy po 20 latach takiego trybu życia? Czym on ma ją porwać, zawrócić jej w głowie i pozostawić bez tchu? Tym, że wczoraj wiózł kogoś interesującego? Albo weźmy kogoś pracującego w biurze. Siedzi taka niedorajda jedna z drugą przed komputerem, albo przerzuca dokumenty z jednego biurka na drugie. „Kochanie, co robiłeś dzisiaj fascynującego?”. „Wysłałem niezwykle ekscytujące pismo do urzędu gminy”. W tym momencie kobieta pada na łóżko w ekstatycznym uniesieniu.

 

A teraz porównajmy to sobie wszystko do jakiegoś rzeźbiarza, malarza, w najgorszym wypadku poety. Osoby, która spędza życie wyłącznie na tym, co ma jakiś sens. Na tropieniu tajemnic tego świata, niezgłębialnych zagadek istnienia. Na śledzeniu zachodów i wschodów słońca, wsłuchiwaniu się w szum przepływającej rzeki, spokojnej kontemplacji mijającego czasu. W najgorszym wypadku na chodzeniu na wystawy sztuki i rozmawianiu o swoich wrażeniach z innymi artystami. Przecież tylko taka osoba posiada odpowiedni aparat pojęciowy, dysponuje wystarczającą skalą przeżywanych emocji, by w ogóle opisać to, o czym tu mówimy. By wyrazić swój zachwyt. Czy to dłońmi, czy, w najgorszym razie, słowami. Bo też sztuka i miłość to dziedziny pokrewne. I czy się kochasz z kobietą, czy piszesz wiersz, to w zasadzie na jedno wychodzi. Dlatego też, jak w każdej dziedzinie, jest zasadnicza różnica pomiędzy amatorami i profesjonalistami. Pomiędzy ludźmi, którzy robią coś jedynie po pracy, w wolnych chwilach, i tymi, dla których miłość i wyrażanie uczuć w rozmaity sposób to główna życiowa profesja. Jest istotna różnica, czy na prędce wymyślony wiersz szepce nam do ucha Federico Garica Lorca, czy też pan Wiesiek, obsługujący na codzień maszynę do krojenia metalu w zakładzie metalurgicznym przy ulicy Wesołej 8. Jak on biedny ma się znaleźć w takiej sytuacji? Co ma powiedzieć, gdy pewnego odurzającego wieczoru stanie przed nim kobieta, spragniona jego dotyku i bliskości? Że jest piękna jak tokarka? Że w dotyku gładka niczym najnowszy model wiertarki udarowej?

 

OK. Być może, że mam zbyt wyidealizowane pojęcie o życiu i o kobietach. Że w istocie istnieje coś takiego, jak idealna żona kucharza np. Zachwycona tym, co szanowny mąż jest w stanie zrobić w kuchni. I to ją kręci. Wierszy nie czyta i nie rozumie. Nie potrafi zapamiętać nazwy żadnego filmu, jaki w życiu widziała. Tak samo istnieje też zapewne idealna żona dentysty, księgowego, policjanta i bramkarza stojącego przy drzwiach dyskoteki (to zresztą mój ulubiony typ). Wszystkie nieodmiennie zafascynowane osobowościami i horyzontami umysłowymi swych mężów i kochanków. Słuchające z wypiekami na twarzy kolejnych opowieści z życia wziętych. Całe szczęśliwe, że trafiły na tego jedynego, na doskonale pasującą do nich drugą połówkę. Z takiego samego powodu można się przecież związać z zawodową tancerką. Piękną kobietą, wręcz wcieleniem kobiecości, przynajmniej dopóki nie otworzy ust by coś powiedzieć. I być wielce zadowolonym. Można też być z facetem dlatego, że jest przystojny i ładnie tańczy. Sam znam osobiście takie osoby, więc nie sądźcie że wymyślam te historie na poczekaniu. Ludzie są różni i mają rozmaite potrzeby duchowe. A czasem nie mają ich wcale. Niektórym wystarczy do szczęścia chodzenie do pracy i oglądanie telewizji. Nie wszyscy mają to szczęście by być poetą. Kimś, kto potrafi opisać słowami coś, co się dzieje wokół niego i w nim. I złamać stereotypowość sytuacji w najmniej spodziewanym momencie. Podejść do nieznanej kobiety i powiedzieć: „przepraszam bardzo, czy nie zechciałaby mi pani pozować nago do wiersza?”. „A dlaczego nago?”. „Bo to będzie wiersz erotyczny”...

leppus_28