Archiwum 12 kwietnia 2009


kwi 12 2009 Seks internetowy
Komentarze (10)

Szanowna redakcjo. Piszę do was, bo mam problem i może będziecie w stanie go rozwiązać. Jakiś czas temu poznałem dziewczynę. Zwyczajnie, to znaczy przez neta. Zaczepiłem ją na czacie i zaczęliśmy rozmawiać. Rozmawiało się bardzo fajnie, więc umówiliśmy się na kolejny raz, następnego dnia. Początkowo gadaliśmy o książkach, muzyce i podobnych pierdołach. Co kto lubi, czego nie, jakie ma poglądy na różne rzeczy i tego typu bzdury. Stopniowo poznawaliśmy się jednak coraz lepiej i byliśmy wobec siebie coraz bardziej otwarci. Temperatura rozmowy też stopniowo wzrastała. Którejś nocy zacząłem jej mówić rzeczy odważne, a ona zareagowała na nie bardzo pozytywnie. Oboje byliśmy samotni i kręciło nas to, co sobie mówiliśmy. Byliśmy coraz bardziej podnieceni. Wreszcie namiętność wybuchła między nami, nie hamowana i nie ograniczana niczym. Przy czym dziwna rzecz. Odczuwałem to tak, jakbyśmy naprawdę, fizycznie, byli ze sobą. Było mi bardzo dobrze i ona mówiła, że jej jest dobrze ze mną. Powtarzaliśmy to każdej nocy i wrażenia, które nam dostarczało to, co robiliśmy były coraz intensywniejsze. Wiedzieliśmy, że jesteśmy zakochani w sobie i wręcz stworzeni dla siebie. W innym przypadku nie możliwe było przecież, byśmy odczuwali te rzeczy tak bardzo, jak je odczuwaliśmy.

 

Minęło kilka tygodni, od kiedy się poznaliśmy i ogarniało nas coraz większe szaleństwo. Nie mogliśmy już myśleć o niczym innym. Było nam tak dobrze ze sobą, że stwierdziliśmy, że koniecznie musimy się spotkać. Mieszkaliśmy w tym samym mieście, ale w dość odległych jego rejonach. Umówiliśmy się więc na randkę. Dziewczyna bardzo mi się spodobała. Była szczupła, miała ładną figurę, blond włosy i niebieskie oczy. Podobał mi się ton jej głosu i to, w jaki sposób się uśmiechała. Ja też spodobałem się jej. Siedzieliśmy w restauracji i rozmawialiśmy. O różnych rzeczach, aczkolwiek tematy były dość ostrożne. Ilekroć próbowaliśmy powiedzieć coś bardziej namiętnego, czuliśmy skrępowanie. Z tego powodu atmosfera była miła, ale nieco sztywna. Gdy zrobiło się późno odprowadziłem ją do domu i na dobranoc pocałowałem w policzek. Nie wiedzieliśmy do końca jak się zachować. Byliśmy zdenerwowani. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do siebie. W rozmowie na necie, którą odbyliśmy następnego dnia wspólnie zastanawialiśmy się, dlaczego nasze spotkanie nie było tak udane, jak się można było spodziewać. Stwierdziliśmy, że potrzebujemy trochę czasu. Musimy się spotkać ponownie i z pewnością z czasem będzie coraz lepiej.

 

Znów więc umówiłem się z nią i znów sytuacja się powtórzyła. Spacerowaliśmy po mieście, przyglądaliśmy się sobie. Wyczuwało się jakiś dystans. Gdy byłem bardzo blisko niej nie miałem ochoty, by jej dotykać. Nie miałem też żadnych nieprzyzwoitych myśli, gdy byliśmy razem. Podczas trzeciego spotkania pocałowaliśmy się, ale wyszło jakoś niezręcznie. Nie poczułem niczego szczególnego. Ona również. Pod koniec czwartego razu poszedłem do niej do domu. Była noc. Siedzieliśmy na łóżku i przytulaliśmy się do siebie, ale tak bez przekonania. Wciąż podobała mi się, ale czegoś mi brakowało. Jakoś bardziej naturalne wydawało mi się rozmawianie z nią, niż robienie innych rzeczy. Chociaż byłem pewien, że niczego jej nie brakuje. Była piękną i zmysłową kobietą. Nie mógłbym jej niczego zarzucić. Potem poszliśmy do łóżka i kochaliśmy się, ale nie było mi zbyt dobrze. Nie czułem żadnego żaru. Ona też była jakby nieobecna. Rano, gdy obudziliśmy się, nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Rozmowa zupełnie się nie kleiła. Wymienialiśmy informacje jak małżonkowie o 20-letnim stażu. Pożegnaliśmy się i wróciłem do domu.

 

Przez następne kilka dni nie pisaliśmy do siebie i nie dzwoniliśmy. Starałem się zająć głowę innymi rzeczami. Czułem się nieco wypalony. Jak się zwykle człowiek czuje po wyjątkowo nieudanym seksie. W sobotę wieczorem nie miałem ochoty nigdzie wychodzić. Zostałem w domu. Siedziałem przy komputerze, całkowicie pozbawiony entuzjazmu do czegokolwiek. Wtedy ona odezwała się. Wysłała mi wiadomość na gg. Niby nic szczególnego, ale poczułem dziwne ukłucie. Zaczęliśmy rozmawiać. Chyba oboje znajdowaliśmy się w takim samym, podłym nastroju. Pisałem do niej i czułem, że coś we mnie wzbiera. W pewnym momencie zapytałem, czy nie miałaby ochotę kochać się ze mną. Tak jak to robiliśmy wcześniej. Powiedziała, że tak.

 

Nigdy nie było mi lepiej niż tego wieczoru. Ona też powiedziała, że było jej cudownie.

 

Czy sądzicie, że to normalne?

 

 

leppus_28