Komentarze (0)
Wczoraj w nocy dokonałem ważnego odkrycia naukowego. W wyniku zastosowania pewnej szczególnej kombinacji powszechnie dostępnych środków odurzających doznałem objawienia, w rezultacie którego uświadomiłem sobie, że wszystkie wydarzenia polityczne w Polsce począwszy od roku 1980, na czele z przewrotem roku 1989, były jedynie efektem zbiorowej halucynacji alkoholowej całego narodu. W istocie wciąż trwa komunizm i nie ma szans na jakąkolwiek zmianę tego stanu rzeczy. Wspomniane objawienie opierało się na dwóch podstawowych obserwacjach. Po pierwsze wszystkie postacie, które pojawiły się na polskiej scenie politycznej od lat 80-tych wykazują wzrastający poziom nierealności. Jest doprawdy mało prawdopodobne, by istniały takie osoby jak generał Jaruzelski, Lech Wałęsa, Adam Michnik, Aleksander Kwaśniewski czy bracia Kaczyński. Wszystkie te postacie są niewątpliwie wyjęte z naszej narodowej podświadomości, a tym samym utkane z rozmaitych kompleksów, lęków i seksualnych obsesji. Po drugie wszystkim bez wyjątku ważnym wydarzeniom, które się rozgrywały w tym czasie, od wyborów po różnego rodzaju posiedzenia sejmowe, towarzyszyło niezmiennie znaczne odurzenie osób, które brały w nich udział. Mniej więcej pod koniec lat 70-tych spożycie wódki w Polsce na głowę mieszkańca przekroczyło poziom, który uzasadnia poddanie w wątpliwość wszystkiego co nas otacza, łącznie z samym istnieniem naszego kraju jako całości. Doprawdy trzeba być naiwnym by sądzić, że naprawdę pewien niewykształcony elektryk obalił bez jednego wystrzału blok wschodni, a Polak został papieżem.
Podobną sytuację obserwujemy w Rosji i to już przynajmniej od lat 20-tych XX wieku. Cały Związek Radziecki wydaje się wyciągnięty z chorej zbiorowej wyobraźni i trudno nam uwierzyć, że zdarzył się naprawdę. Wszyscy kolejni pierwsi sekretarze komunistycznej partii ZSRR nie są bardziej realni od nie przymierzając postaci z „Alicji w Krainie Czarów”. Jeżeli określilibyśmy procentowe prawdopodobieństwo ich istnienia, biorąc pod uwagę zdrowy rozsądek, to otrzymujemy następujące wyniki: Lenin – 0.4%, Stalin – 0.6%, Chruszczow 1.2%, Breżniew 0.1%, Andropow 23%, Czernienko 0% i Gorbaczow 13%. Dowodzą one, że tylko Andropow i Gorbaczow byli w miarę prawdopodobni, podczas gdy pozostałych prawie na pewno nie było. Druga wojna światowa jest jedynym momentem najnowszej historii Rosji, który wydaje się w miarę wiarygodny. Była to jedyna chwila, kiedy naród jako całość otrzeźwiał, by po jej zakończeniu z powrotem pogrążyć się w kompletnym pijaństwie. Na dowód tego, że nigdy nie było takiego kraju jak ZSRR, podnieść mogę jedną tylko kwestię. Otóż prawie nikt do tego kraju nie wjeżdżał, w okresie gdy rzekomo istniał, i prawie nikt z niego nie wyjeżdżał. Np. w 1939 w jego obręb dostało się sporo polskich oficerów, ale niewielu wydostało się z powrotem. Po wojnie z tego co się orientuję wyjechały stamtąd tylko dwie osoby: Borys Pasternak i Aleksander Sołżenicyn. Przy czym zwłaszcza ten drugi wydaje się postacią w wysokim stopniu zmyśloną. Związek Radziecki był jak wielka Czarna Dziura i wciąż, mimo upadku komunizmu, taką pozostaje. Nie wiadomo jak się tam dostać, bo nie latają tam tanie linie lotnicze, a próbę przejechania samochodem przez Białoruś czy Ukrainę można podejmować tylko na własną odpowiedzialność.