Archiwum 14 maja 2010


maj 14 2010 Pudzianowski i MMA
Komentarze (0)

Jak podały media ostatnią walkę Mariusza Pudzianowskiego oglądało w Polsce 5.4 miliona ludzi. Tym sposobem transmisja sportowa pomogła w ustaleniu dość dokładnej ilości idiotów, jaki mamy w naszym kraju. Bo trudno inaczej nazwać kogoś, kto chociaż na co dzień chodzi w spodniach i być może nawet posługuje się nożem i widelcem, z własnej nieprzymuszonej woli chce patrzeć na dwóch nafaszerowanych sterydami facetów o umysłowości warzywa kopiących się, duszących i okładających pięściami. „Sport” ten jest niewątpliwie wyrazem zdziczenia naszych czasów, chociaż bynajmniej każde czasy mają swoje własne zdziczenie, niekoniecznie mniejsze od obecnych. W starożytnym Rzymie też istniało publiczne przyzwolenie na to, by teoretycznie wykształcony i inteligentny człowiek chodził na igrzyska, w czasie których członki były odrąbywane, ludzie masakrowani, a krew płynęła strumieniami. Można nawet zauważyć cywilizacyjny postęp. Bowiem obecnie zawodnik wychodzi na ring wyłącznie z własnej woli, a nie jest do tego przymuszany. Mimo to atawizm, z jakim mamy do czynienia jest dokładnie ten sam. I brak potrzebnej krytyki ze strony kół opiniotwórczych, które dbać powinny o to, by społeczeństwo, pozostawione samo sobie nie zdziczało zupełnie.

Amerykanie od lat mają wrestling, który spełnia u nich istotną społeczną funkcję. Dzięki niemu grupa prymitywów, z reguły bez pracy i skończonej szkoły, ma możliwość wyładowania nagromadzonej w ciągu dnia agresji. Wrestling ma jednak zasadniczą zaletę, polegającą na tym, że występujący tam zawodnicy udają. Jest to wszystko ustawione od początku do końca. Zapaśnicy obrzucają się błotem i zachowują jak pozbawieni mózgu psychopaci, ale nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. To tylko taki teatr dla debili, którzy muszą to oglądać, bo niczego przeznaczonego dla ludzi inteligentnych nie byliby w stanie zrozumieć. MMA to natomiast bicie się na serio. Można powiedzieć, że występujący tam zawodnicy wcale nie udają, że są głupi, tylko naprawdę tacy są. Zresztą żaden w miarę myślący człowiek nie zgodziłby się na to, by wyjść na ring, gdzie ten drugi ma prawo mnie uderzyć, kopnąć, przewrócić, a jak mnie już przewróci to może mnie jeszcze leżącego bić po twarzy. Żeby coś takiego robić i żeby na takie coś patrzeć, z własnej woli kupować bilety, trzeba być nienormalnym. Psychicznie normalna jednostka nie jest do tego zdolna. Tak jak nie potrafi patrzeć na krowy zabijane prądem. Albo na horror w stylu „Koszmar z Ulicy Wiązów”.

Tymczasem ten cyrk pomału, także dzięki medialnej popularności Pudzianowskiego, nawiasem mówiąc sympatycznego i niegłupiego faceta, chociaż po odsiadce, staje się w Polsce sportem narodowym. Wypierając tym samym naszą poprzednią namiętność, jaką były skoki narciarskie. Namiętność dość głupią, bo nikt przecież sportu tego samemu nie uprawiał, a i ideę gapienia się na to, jak grupa facetów z dopiętymi do nóg nartami usiłuje spaść na ziemię jak najpóźniej, trudno nazwać nadmiernie inteligentną. Niewątpliwie MMA ma w Polsce większy potencjał. Wystarczy przejść się nocami po ulicach polskich miast i każdy ma szansę na własnej skórze przekonać się jak wielki. Ćwiczących i chętnych do ćwiczenia mamy mnóstwo, a wielu naprawdę utalentowanych. Poziom publicznego schamienia też sprzyja rozwojowi tego „sportu”. Po latach lansowania rozmaitych Dod i Wojewódzkich można to nawet nazwać kolejnym logicznym etapem. To jest to, na co wszyscy czekają. Po co obrażać się wzajemnie przy pomocy mikrofonu i błyszczeć elementarnym brakiem kultury, jeżeli można, w blasku reflektorów, przed milionami telewidzów, kogoś najzwyczajniej poturbować. Złamać mu rękę, wybić zęby, rozbić nos. Publiczne egzekucje są jeszcze zakazane, ale jesteśmy na najlepszej drodze do tego. Pewnie za kilka lat będę jednym z nielicznych, którzy będą pisać, że to niewłaściwe. I tak samo jak teraz nikt nie zrozumie o co mi chodzi i dlaczego się czepiam.

leppus_28