Komentarze (6)
Gust odgrywa u kobiet taką samą funkcję jak inteligencja u mężczyzn. Kobieta nie musi być inteligentna. W tym sensie, że nie musi się orientować w teorii względności, ani znać dramatów Szekspira w oryginale. Wiedzieć, ile księżyców ma Jowisz (63) i sypać na poczekaniu cytatami łacińskimi. Nawet lepiej jeżeli nimi nie sypie. Bo takie rzeczy z reguły bardzo psują jej urodę. Nadmiar inteligencji zazwyczaj przechodzi u niej w zarozumiałość, co u kobiet, w przeciwieństwie do mężczyzn, jest cechą całkowicie niewybaczalną. Wystarczy, że nadrabia to naturalnością i urokiem osobistym. Ważne jest jednak, by miała wyczucie w stosunku do mężczyzn. Bo dzięki temu zadaje się z kimś, kto zna się na różnych rzeczach, na których ona znać się nie musi. Np. na piłce nożnej albo mechanice samochodowej. Istotny jest tutaj tradycyjny, od dawien dawna przyjęty podział ról. Przy kupnie nowego auta mężczyzna powinien wybrać markę, a kobieta kolor. Sytuacja, w którym albo jedno, albo drugie nie wywiązuje się z obowiązków typowych dla swojej płci, powoduje, że oglądamy potem na ulicy ludzi, jeżdżących różowym Renault Megane. Znaczy to, że w jakimś związku mężczyzna nie ma rozumu, a kobieta gustu. Czyli mamy najgorszy układ z możliwych.
Z tego powodu bardzo łatwo stwierdzić, czy jakąś dziewczyna ma coś w głowie jedynie przyglądając się temu, z kim jest związana i z kim się przyjaźni. Mówię o tym dlatego, że mężczyźni są wzrokowcami i mają przyrodzoną skłonność do przeceniania inteligencji kobiet. Tzn. każdy, gdy widzi ładną buzię, jest skłonny zakładać, że dziewczyna jest nie tylko atrakcyjna, ale ma też rozum i osobowość. Bywa że zakochuje się, zanim porozmawia z taką. A gdy porozmawia, jest już często za późno. Wtedy nawet wyraźne sygnały świadczące o tym, że ma do czynienia z idiotką interpretuje jako coś pozytywnego. Mówi: „ale ona jest fajna, nie ma pojęcia o niczym i wszystko trzeba jej tłumaczyć”. Albo: „jest strasznie zwariowana, ostatnio pracowała testując na sobie niesprawdzone leki na Alzheimera”. Dlatego miejscem, gdzie kobiety wypadają najlepiej, wręcz stworzonym dla nich, jest dyskoteka. Bo jest tam zbyt głośno, żeby dało się rozmawiać. I nawet gdy wychodzisz, to tak brzęczy ci w uszach, że nic nie słyszysz. A dodatkowo jesteś zbyt pijany i zbyt odurzony hormonami, żeby obiektywnie sprawę ocenić.
Tymczasem zasada jest taka, że idioci trzymają się idiotów. Głupota głupotę przyciąga. Jeżeli ktoś jest inteligentniejszy od otoczenia, w którym się znalazł, to trzyma się od niego z daleka. Dlatego też idiotki wiążą się z półgłówkami. Dziewczyny z tatuażami na plecach z mężczyznami z tatuażami na ramieniu. Fryzjerki i ekspedientki sklepów z bielizną z kierowcami ciężarówek i pracownikami biur ochroniarskich. Modelki z piłkarzami. Gospodynie domowe z zawodowymi wojskowymi. Jeżeli jakiejś dziewczynie nie przeszkadza, że chłopak jest chamem i ma w głowie siano zamiast mózgu, to nie oczekujmy, że ona ma w głowie cokolwiek. Włóżmy między bajki opowieści o tym, jak fajna i inteligentna dziewczyna, w wyniku nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, tego, że przypadkiem „zawsze trafia na gnojków”, związała się z debilem. Bił ją, zdradzał i nie zajmował się dziećmi. Był świetnym gościem, ale popadł w złe towarzystwo i oni namówili go do złego. Rozpił się i wpadł w uzależnienie od narkotyków. A potem zabił 12 osób. Jest to kompletna bzdura. Żeby związać się z debilem trzeba samemu być debilem. To nie jest kwestia pecha czy zbiegu okoliczności. To, z kim się zadajesz świadczy o tym, kim jesteś. Jeżeli jakiejś dziewczynie nie przeszkadza, że prowadza się z kretynem, to świadczy o tym, że sama jest kretynką. Bo czemu się niby z nim związała? Dlatego, że był dla niej miły na pierwszej randce? Bo zajechał pod dyskotekę ślicznym czarnym BMW ze zdemontowanym tłumikiem? A może dlatego, że to on pierwszy do niej podszedł i zaproponował jej coś. A wszystkim porządnym i inteligentnym facetom zabrakło odwagi. Albo siedzieli akurat w domu, zajęci lekturą.
Nie wiem czy przemawia przeze mnie w tym momencie typowo męski szowinizm, ale bardziej byłbym skłonny wybaczyć facetom, którzy wiążą się z debilkami, niż odwrotnie. Mogę zrozumieć, że inteligentny gość potrafi stracić głowę na widok kobiety w czarnej, skórzanej mini. Poniesie go i stwierdzi, że dziewczyna jest tak rewelacyjna w łóżku i ma takie nogi, że wszystko można jej wybaczyć. Że nie musi mieć cokolwiek w głowie, bo w razie czego zda się na niego. To on będzie o wszystkim decydował. A jak się urodzą dzieci, to może nie będą bardzo mądre, ale za to będą śliczne. Mogę przyjąć do wiadomości taką sytuację, bo jest jednak istotna różnica między tym, czy jesteś kobietą czy mężczyzną. Bo kobieta, z którą się zwiążę i która okaże się niewychowaną wariatką, może mnie co prawda wpędzić w rozstrój nerwowy. Może mnie zdradzać i obrócić moje życie w kompletną ruinę. A zwłaszcza może mnie wykończyć nerwowo. Mogę się załamać przy niej i zanudzić. Ale mimo wszystko nie może mnie pobić ani wykorzystać seksualnie. Nie przyprowadzi mi do domu zgraję kolegów, którzy dopiero co wyszli ze stadionu piłkarskiego, z meczu ŁKS Piła-Górnik Radzionków. Nie przepije ostatnich pieniędzy i nie będzie mnie traktowała jak szmatę.
Dlatego, gdy wiążecie się z jakąkolwiek dziewczyną, która wcześniej z kimś już była, radzę wam dokładnie przyjrzeć się, kim jest ta osoba. I lepiej żeby była nudziarzem niż bandytą. Kiedyś znałem dziewczynę, która zanudzała mnie opowieściami o tym, jak to jej poprzedni chłopak był nienormalny i znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie. Ale gdy zapytałem, dlaczego w takim razie z nim była, okazało się, że nie jest w stanie podać nawet jednego sensownego argumentu. Sama przyznała, że nie wie, bo gość nie był ani przystojny, ani inteligentny. Ot, tak wyszło. Zbieg okoliczności. „Kochanie, dzisiaj wyprałam ci spodnie używając proszku do pieczenia, natomiast proszek do prania wsypałam do ciasta. Nie pytaj mnie dlaczego, nie umiem wytłumaczyć”. Uwielbiam tę całkowitą nieumiejętność przeanalizowania sytuacji, jaką z reguły prezentują kobiety. To coś, co powoduje, że mężczyzna, który wykazuje się tupetem w stosunku do nich, ma ogromne szanse powodzenia, jako że tupet jest jedyną cechą, którą kobiety zawsze potrafią zauważyć. Z innymi natomiast mają problemy. Zawsze są zaskoczone, jak szanowna wielka miłość ich życia, wymarzony książę z bajki, zachowuje się po alkoholu. Nie mogą wyjść ze zdumienia, że chłopak, który poderwał je na dyskotece, który tak doskonale tańczył i całował, i zaciągnął do łóżka na pierwszej randce, nie jest takim dżentelmenem, jak by się to mogło wydawać. I po miesiącu nie traktuje je już tak dobrze, jak na samym początku.
I dlatego jestem sceptyczny w stosunku do kobiet. Zwłaszcza tych bardziej atrakcyjnych. Idę na dyskotekę, bo uwielbiam tańczyć i muszę się raz na jakiś czas wyszaleć, ale nie mam zamiaru nikogo tam poznawać. A gdy widzę laski, które kleją się do mnie, staram się trzymać od nich z daleka. Nic mnie tak nie odstręcza, jak widok chętnej panienki po alkoholu. Ja tu przyszedłem się wyskakać i nawygłupiać. Mogę ewentualnie poprzyglądać się jakimś ładnym i koniecznie dobrze tańczącym dziewczynom. W końcu też jakieś tam hormony mam w sobie i nie mam zamiaru zaprzeczać że nie. Ale nie mam najmniejszej ochoty, żeby się z nimi poznawać bliżej. Zwłaszcza, że one same mnie nie zaczepią. Będą czekać, aż zrobię to pierwszy, a jak ja tego nie zrobię, to zrobi to ktoś inny. Nie mam też ochoty ich dotykać, bo nie odczuwam przyjemności, gdy dotykam kogoś, kogo dopiero co poznałem. Nawet jeżeli wygląda jak Monica Bellucci. I gdy mnie ktoś obcy dotyka na parkiecie, to wpadam w lekką irytację. Udana noc to dla mnie taka, kiedy nie dałem się nikomu poderwać. Wyszalałem się, ale nikt mnie do łóżka nie zaciągnął. Wypiłem jakąś ilość alkoholu, ale nie dałem się zwariować.
Powiedzmy, że jestem nienormalny. I zachowuję się w sposób całkowicie niemożliwy do wytłumaczenia jakiemukolwiek innemu facetowi. Bo się na nikogo nie rzucam. Bo nie reaguje na kobiety jak na okazję, którą trzeba chwytać, bo chwyci ją ktoś inny. Bo widzę atrakcyjną dziewczynę, która wysyła mi wszystkie możliwe sygnały, że się jej podobam, ale ja nie wykazuję zainteresowania, żeby ją podrywać. Nie interesuje mnie, by zakończyć ten wieczór w czyimś łóżku. Mam też dokładnie gdzieś, w jakim łóżku zakończy go ona. To nie jest moja sprawa i to nie jest mój świat. I nie jest to w żadnym wypadku kwestia moralna. Po prostu nie czuję tego. Odmawiam uczestnictwa w wyścigu po jak najlepsze geny dla naszych przyszłych dzieci. Nie zależy mi. Moje geny to moja sprawa. I jeżeli sądzisz, że stracę dla ciebie głowę wyłącznie z tego powodu, że mi się podobasz, to się bardzo mylisz. Ja nie jestem standardowym głupkiem, który się pojawia w takich miejscach. I zdaję sobie sprawę, że nic nie rozumiesz z mojego zachowania. Ale skoro mnie nie rozumiesz, po co chcesz ze mną sypiać?