Z opracowanych wiele lat później raportów dotyczących tej sprawy wynika, że
wszystko zaczęło się 28 marca 2009 roku. Cała akcja była przygotowana
precyzyjnie i z rozmachem. Niczym dobrze zaplanowany atak terrorystyczny. Do
dziś nie wiadomo dokładnie ile osób wzięło w niej udział i kto stał na ich
czele. Wielu twierdzi dziś, że jedynie posłużono się nimi. Że nie byli świadomi
tego, w czym uczestniczą. Dlatego istnieje teoria, której być może nigdy nie
uda się do końca potwierdzić, że za wszystkim stał jeden zaledwie człowiek. To
on ruszył machinę w ruch szeregiem błyskotliwie pomyślanych posunięć. I mimo
licznych dochodzeń w tej sprawie nie udało się ustalić jego personaliów. Nie
udało się także zajmującym się tą sprawą ludziom dojść do tego, jaka motywacja
mu przyświecała. Wielu twierdzi, że żadnej wyższej motywacji nie było. Że od
początku był to tylko niewinny intelektualny żart. A to, że ostatecznie z owego
żartu, wyszła jedna z największych kompromitacji w dziejach Internetu i
globalnego systemu informacyjnego, tego nie przewidział nawet sam hipotetyczny
Twórca.
To, co wiemy dziś na pewno, to że 28 marca kilka osób jednocześnie, lub też
jedna i ta sama osoba, ale zalogowana pod różnymi nazwiskami, rozpoczęła
wpuszczanie do sieci danych dotyczący życia i twórczości pewnego mało znanego polskiego
poety. Informacje na jego temat pojawiły się jednocześnie w polskiej i
angielskiej wersji Wikipedii. Na opiniotwórczym forum dotyczącym literatury
uruchomiono wątek jemu poświęcony. Przy czym wiele z tych źródeł odwoływały się
do siebie nawzajem. Ich Twórca wymieniał nazwiska literaturoznawców,
zajmujących się badaniem tego tematu. Dzisiaj wiemy, że prawie wszystkie te
nazwiska były fikcyjne. 29 marca ruszyła strona internetowa poświęcona osobie Poety.
Ozdobiona bogatą szatą graficzną zawierała dane biograficzne nieco różniące się
od tych, podawanych na Wikipedii. Podobnie jak ona jednak nie zawierała żadnych
wierszy. Mimo to 5 kwietnia na jednym z forum rozpoczęła się dyskusja na ich
temat. Prawdopodobnie była ona początkowo w całości sfingowana i prowadzona
przez jedną tylko osobę.
Niedługo potem rozpoczął się powolny, ale systematyczny wzrost
zainteresowania Poetą ze strony Internautów. Zaintrygowanych faktem, że nic nie
wiedzą o jednym z ciekawszych przedstawicieli polskiej poezji powojennej.
Zaczęły się pojawiać wypowiedzi określające Poetę mianem kultowego. Wciąż
jednak nikt nie widział ani przykładów jego twórczości, ani nawet jego zdjęcia.
8 kwietnia pojawiły się pierwsze rzekome cytaty pochodzące z jego wierszy.
Zaczęto przypisywać mu coraz to więcej wypowiedzi, mimo iż twórca strony
internetowej, określający się jako spadkobierca jego spuścizny za każdym razem
ogłaszał, że nie są one autentyczne. 20 kwietnia na forum literackim ktoś
umieścił niezbyt wyraźne zdjęcie Poety. Mimo iż wkrótce potem ustalono ponad
wszelką wątpliwość, że przedstawia ono kogoś zupełnie innego, zaczęło ono z
powodzeniem funkcjonować jako wyobrażające Poetę.
Krytyka literacka długo nie zauważała rozwijającego się zjawiska. Dopiero
pod koniec czerwca, gdy kult Poety nabrał już znacznego zasięgu, zaczęto sprawę
oficjalnie weryfikować. Przede wszystkim nikt nie słyszał o autorze strony
internetowej. Również źródła, na które się powoływał nie były wiarygodne
zdaniem specjalistów. Mimo to mało kto był na tyle odważny, by publicznie
ogłosić, że mamy do czynienia z oszustwem. Ustalenie, że ktoś istniał, nie jest
takie trudne. Ale stwierdzenie ponad wszelką wątpliwość, że kogoś nie było,
nastręcza poważnych trudności. 15 lipca ukazał się w gazecie „Literatura”
artykuł, w którym autor wyrażał swoje wątpliwości dotyczące życiorysu Poety,
jaki funkcjonował w Internecie. Niedługo po tym autor strony internetowej przyznał,
że dane, które dotąd podawał były błędne. Zmienił on datę urodzenia Poety i szkołę
do której chodził. 21 sierpnia w „Rzeczpospolitej” opublikowano artykuł
opisujący całą sprawę, w którym autor protestował przeciwko sugestiom, jakoby
mielibyśmy do czynienia z mistyfikacją. Stwierdzał w nim, że miał w ręce
wiersze autorstwa Poety, że są one znakomite oraz że rozmawiał z osobami, które
go znały osobiście.
W październiku 2009 roku wydana została niewielkim nakładem pierwsza
książka poświęcona Poecie. Jej autorem był znany dziennikarz literacki młodego
pokolenia. W wypowiedzi telewizyjnej jedna z utalentowanych przedstawicielek
polskiej prozy przyznała się do inspiracji jego twórczością. Najwcześniej w grudniu
informacje, głównie biograficzne, zaczęły się pojawiać w internetowym wydaniu
Encyklopedii Brytanniki. W lutym 2010 wydane zostało, pierwsze w masowym
obiegu, krytyczne opracowanie na jego temat. W tym momencie istniały już trzy
niezależne strony internetowe mu poświęcone. Internauci zajmowali się
znajdowaniem i weryfikacją zagubionych dotychczas wierszy. Natomiast autor pierwszych
wypowiedzi na temat Poety przestał się pojawiać. Strona internetowa, od której
wszystko się zaczęło, została zlikwidowana, a wszystkie tropy prowadzące do
Twórcy, zatarte. Na tym etapie cała machina poruszała się już sama.
W kwietniu 2010 roku informacje dotyczące poety zostały oficjalnie
potwierdzone przez Bibliotekę Kongresu Stanów Zjednoczonych i pojawiły się w
kolejnym, polskim wydaniu Encyklopedii Brytanniki. Nazwisko Poety zaczęło
funkcjonować wśród nazwisk innych wybitnych poetów polskich ostatnich dekad, na
równi z Rafałem Wojaczkiem i Edwardem Stachurą. Powstawały piosenki na motywach
jego wierszy i wykorzystujące jego wypowiedzi. Wciąż jednak nie wydano żadnego
tomiku jego poezji. Nie przeszkadzało to jednak w zadziwiającej karierze, jaką
robił w społeczeństwie. Jego sława powoli zaczęła opuszczać Polskę. Z najróżniejszych
stron świata napływały sygnały o wzrastającym kulcie jego osoby. Szok wywołała informacja
podana przez TVN, jakoby odnaleziono samego Poetę, żyjącego w odosobnieniu w
Bieszczadach. I wciąż piszącego.
W czerwcu odbyło się pierwsze doroczne spotkanie fanów Poety w Krakowie.
Przyjechało na nie przeszło 100 miłośników jego poezji z całej Polski, a nawet
kilku z zagranicy. Czytano fragmenty jego rzekomej twórczości. Dom, w którym
miał się urodzić stał się celem pielgrzymek. Przed wejściem prawie bez ustanku
widać było kwiaty i zapalony znicz. Nie udało się natomiast odnaleźć grobu, co
jeszcze bardziej przyczyniło się do sugestii, jakoby wciąż żył. Radni miasta
Łodzi uchwalili nazwanie jego imieniem jednej z ulic. Rozpoczęła się inicjatywa
zmierzająca do wprowadzenia informacji na jego temat do programu szkoły
średniej oraz studiów. Na próbnej maturze w roku 2011 pojawiło się pytanie
dotyczące jednego z jego wierszy. Natomiast w 2012 w prasie ukazały się przecieki
mówiące o tym, że jest on jednym z głównym kandydatów do literackiej Nagrody
Nobla. O ile potwierdzą się tylko doniesienia, że wciąż żyje.