Najnowsze wpisy, strona 7


lip 20 2009 Katastrofa a stan polskiej literatury
Komentarze (4)

Niestety. Nostradamus miał rację. Wszystko zmierza ku chaosowi i niechybnie skończy się jedną wielką katastrofą. Pochłonie ona wszystkich i wszystko, prócz Es Vedry w archipelagu Balearów. Wystarczy włączyć telewizor albo kupić gazetę by się przekonać, że nie ma już ratunku. Gdziekolwiek się odwrócić wszędzie tragedie i klęski żywiołowe. W Afryce głód i masakry. W Ameryce kryzys. W Polsce ekranizacja prozy Doroty Masłowskiej. Jeżeli była dotąd jeszcze jakaś nadzieja, to już jej nie ma. Samoloty pasażerskie spadają do morza bez jakiejkolwiek przyczyny. Korea Północna zdobyła broń atomową i właśnie szuka kogoś, na kim możnaby ją wypróbować. Żeby tego było mało padają jak muchy ostatni ludzie, którzy mieli coś do powiedzenia. Przed kilkoma dniami Kołakowski. Nie żebym go lubił jakoś szczególnie. Mój stosunek do niego był raczej umiarkowany. Już zanim umarł wyraziłem pogląd, że polska literatura skończyła się na Lemie i Kapuścińskim i nie ma co czytać. Wszyscy wielcy polscy pisarze albo nie żyją, albo mają już tyle lat, że nie są w stanie o własnych siłach przejść 100 metrów. Przy życiu zostali tylko rozmaici Pilchowie i Głowaccy. Kuczoki i Tokarczuki. Czyli wszyscy ci, którzy podostawali rozmaite nagrody literackie, a potem bierzemy ich książkę do ręki i usypiamy przy trzecim zdaniu.

 

I z taką oto kulturą wkroczyliśmy w XXI wiek. Takich duchowych liderów ma 40-milionowy naród z rzekomymi aspiracjami, a w istocie przeżarty przez korupcję i pieniactwo. Z jednej strony stetryczałe, oderwane od rzeczywistości elity, z drugiej telewizyjna sieczka. Sepleniąca nastolatka, która w języku polskim nie potrafi sklecić dwóch sensownych zdań, ale mimo to postawiona na piedestale i uznana za głos pokolenia. To mnie przekonuje, że temu krajowi już dawno urwano głowę. Ostatni ludzie, którzy coś tu znaczyli to byli ci, których ukształtowała jeszcze przedwojenna polska kultura. Po niej, by ją zastąpić, nie przyszło już nic. Raptem kilka małych talentów, które szybko się skończyły. Kilku filmowców nieżyjących już lub dobiegających 80-tki. Kilku muzyków, którzy albo zaćpali się, albo rozmienili na drobne. Albo wolą nie ścigać się z młodymi, bo widzą, że nie ma z kim. Twierdzę, że od kilkuset lat polska kultura nie prezentowała tak rozpaczliwego poziomu. Zawsze coś tam było, w tym czy innym obiegu, nawet za czasów najgorszego stalinizmu. Ani okupacja ani komunizm nie wytrzebiły nas tak dokumentnie jak to zrobił wolny rynek w ostatnich 20 latach. Bezimienny tłum otrzymał prawo wyboru dokonanego przy pomocy pilota telewizyjnego i wybrał kompletne dno i beztalencie. Dzięki temu teraz zamiast muzyki mamy Idola, zamiast kultury – talk show i Taniec z Gwiazdami. Banda niepiśmiennych chamów dorwała się do mikrofonu i nie zapowiada się, by go komuś oddała. Jeżeli są jeszcze w tym kraju jacyś rozsądni i twórczy ludzie to pochowali uszy po sobie i boją się wychylić.

 

W tej sytuacji niestety jedyną nadzieją jaką mamy jestem ja. I wcale w tym miejscu nie żartuję. Sądzę, że jeżeli ja nic wielkiego nie napiszę, to nikt nie napisze. Jak ja się za to nie wezmę to nowemu pokoleniu zostanie do wyboru tylko ojciec Rydzyk i Gazeta Wyborcza. Dlatego muszę się skupić i jeszcze intensywniej rzucić w wir pracy. Pisać dzień i noc, bez wytchnienia. Brać się za najtrudniejsze tematy, rozstrząsać najbardziej skomplikowane zagadnienia. Z tego powodu dzisiejszy dzień cały poświęciłem staniu przed lustrzem, napinaniu mięśni i strojeniu groźnych min. Opracowałem już kilka tak nokautujących, że gdyby mnie zobaczyła komisja noblowska to by z miejsca zabrała nagrodę Le Clezio i przyznała ją mnie. Z całą pewnością bardziej na nią zasługuję. Zresztą każdy bardziej zasługuje. Jakbym pisał tak jak Le Clezio to bym się wstydził to nawet na blog wstawić. To samo dotyczy pozostałych noblistów. Przynajmniej od czasów Kertesza w 2002, no, może jeszcze Coetzeego, jakby nie patrzeć - same słabizny. Nie mam wątpliwości, że mógłbym ich wszystkich pokonać jednym palcem, nawet bez wstawania z fotela. Biję ich pod każdym względem i to z zamkniętymi oczami. Na kacu mam więcej inwencji. Po dwunastu piwach posługuję się lepszym stylem. Jako dziesięciolatek miałem bardziej wywrotowe pomysły fabularne...

 

Przepraszam. Podnieciłem się za bardzo. Muszę wyjść na powietrze i uspokoić się. I zaraz potem wracam do pisania...

leppus_28   
lip 20 2009 Głośne kobiety
Komentarze (0)

W życiu często spotykamy się z problemami, do których rozwiązania nikt nas wcześniej nie przygotował. Nie istnieje żadna fachowa literatura, która mogłaby być nam pomocna, a próba wtajemniczenia w sytuację najbliższych przyjaciół owocuje pełnymi lekceważenia uśmiechami. Jeden z takich problemów polega na tym, że nieopatrznie związaliśmy się z kobietą, która jest wyjątkowo głośna. Przy czym wcale nie chodzi mi tutaj o gadatliwość. Z pewnością każdy z was chociaż raz przeżył w życiu następującą historię. Albo przynajmniej zna ją z opowieści. Wynajmujemy niewielki pokoik w cichym hoteliku, w jakimś sennym miasteczku, gdzieś na granicy czesko-bawarskiej. Obsługa jest bardzo miła. Wszędzie na ścianach wiszą malutkie krzyżyki i obrazki namalowane przez bliżej nieznanego artystę-prymitywistę. Jednym słowem panuje atmosfera całkowitej błogości. Idealne miejsce na wypoczynek dla spracowanych mieszczuchów i ich dzieci, cierpiących na ADHD. Myślimy, że wreszcie sobie odeśpimy i nikt nie będzie nam przeszkadzał. Tymczasem w samym środku nocy zaczynają nas dobiegać zza ściany odgłosy, które wywołują w nas na przemian irytację, gniew i zazdrość. Niezależnie od tego czy ciągną się one przez pół godziny czy przez godzinę czas ten wydaje się wiecznością. Najtrudniejsze jest oczywiście wytłumaczenie ich dzieciom. Tutaj nawet największy mózg by sobie nie poradził.

 

Następnego dnia przechodząc przez hotelowy korytarz co i rusz rzucamy okiem w stronę drzwi sąsiadów, w nadziei zobaczenia osoby, która była odpowiedzialna za to wszystko. Przy czym w swej naiwności oczekujemy, że zobaczymy coś wyjątkowego. Spodziewamy się ujrzeć przynajmniej Enrique Iglesiasa lub kogoś jeszcze piękniejszego oraz kobietę o wyglądzie Angeliny Jolie. Jakież jest nasze zdziwienie, kiedy w drzwiach ukazuje się para zupełnie przeciętna. On – zwyczajny i ona zwyczajna. On chudy, w okularach, o wyglądzie chłopczyka, który całe życie przesiedział w bibliotece. Ona nieduża, nieco pulchna, o nóżkach nie za długich, bynajmniej nie do samej ziemi. Zastanawiamy się wtedy skąd się bierze coś takiego. Gdzie tkwi sekret, zwłaszcza że sytuacja niezmienne powtarza się każdej następnej nocy, aż do końca naszego urlopu. Odgłosy dobywające się zza ściany niechybnie świadczą o tym, że mamy do czynienia z jakąś niebywałą namiętnością, przy której rzeczy pokazane w najbardziej nawet wymyślnych filmach pornograficznych wydają się niewinną igraszką.

 

Muszę powiedzieć wam, że od lat staram się na własną rękę rozwikłać tę zagadkę, ale choć poczyniłem po drodze wiele cennych spostrzeżeń, mam wrażenie że nie przybliżyły mnie one do jej rozwiązania nawet na milimetr. Kobiety najwyraźniej dzielą się na ciche i głośne i nie ma w tym względzie jakichkolwiek reguł. Ich poziom głośności nie wynika ani ze wzrostu, ani z wieku, ani tym bardziej z temperamentu. Możemy poznać dziewczynę, która na oko jest cichutka jak myszka i przekonać się, że z jej powodu nie tylko nie zaśnie nikt w hotelu, w którym się zatrzymaliśmy, ale także w kilku sąsiednich. Dziewczyna ta reaguje na wszystko, co staramy się jej robić tak, jakbyśmy byli połączeniem Rudolfa Valentino z Bruce’m Willisem. Zaczyna w miejscu, gdzie inne kończyły. Mdleje od samego pocałunku i szczytuje już w połowie gry wstępnej. Jest jak silnik samochodowy z rozregulowaną przepustnicą, który zbyt szybko wchodzi w maksymalne obroty. Tyle że w tym przypadku mamy przeczucie, że nie pomoże krótka wizyta u mechanika.

 

Cała ta sytuacja wprawia nas w zdumienie i długo nie wiemy jak na nią zareagować. Zaczynamy się zastanawiać, czy to z nią jest coś nie tak czy z nami. Czy jest możliwe, by w przeciągu ostatnich miesięcy nasza technika seksualna uległa tak zdecydowanej poprawie. Próbujemy sobie przypomnieć co ostatnio jedliśmy, spędzamy też długie godziny przypatrując się sobie w lustrze, usiłując zauważyć to, co wywołuje w dziewczynie aż tak wielką namiętność. Na jakimś etapie nabieramy jednak przekonania, że to wcale nie nasza zasługa, a wszystkie anomalie biorą się tylko i wyłącznie z niej. To ona reaguje na coś, co robiliśmy już wielu kobietom i bez większych skutków, w taki sposób, jakby ziemia rozstępowała się pod łóżkiem, na którym leżymy. I nie bardzo wiadomo jak sobie z tym radzić. Rzecz jest fajna do pewnego momentu, za pierwszym czy drugim razem, ale potem może zacząć irytować. Chcielibyśmy się jednak nieco namęczyć zanim dziewczyna wybuchnie, podczas gdy z nią wszystko jest zbyt proste. Wystarczy ją dotknąć i już jest podniecona. A gdy przejdziemy do czegoś bardziej zdecydowanego zachowuje się tak, jakbyśmy rozrywali ją na kawałki. Naprawdę bardzo trudno jest w takiej sytuacji skupić się na tym co robimy.

 

Oczywiście największe problemy to sąsiedzi. Mieszkanie z rodziną w takich warunkach rzecz jasna odpada. Nawet wizyty w domu rodziców skracać trzeba jak się tylko da. Zwłaszcza w domu rodzinnym dziewczyny. Jedna nieopatrzna noc i mamy krechę na całe życie. Choćbyśmy nie wiem jak się starali to szanowny tata już nam ręki nie poda. Nie da się też mieszkać z kimś obcym. Żaden, choćby najbardziej tolerancyjny współlokator nie wytrzyma czegoś takiego. Po dwóch nocach każe nam się wyprowadzić i to natychmiast. Jesteś więc skazany na wspólne mieszkanie z dziewczyną i to w miejscu gdzie koniecznie ściany są grube, a do najbliższych sąsiadów jest przynajmniej 30 metrów. Centrum miasta w tych warunkach odpada. Bloki również. Od razu zainteresuje się tobą administracja. Wynajdą paragrafy, które pozwolą cię od ręki eksmitować. Przede wszystkim za naruszanie ciszy nocnej, ale nie tylko. Staruszki zaczną cię szczuć swymi ratlerkami, a panowie patrzeć na ciebie z nienawiścią. I tylko sąsiadka z góry, ku twojemu całkowitemu zdziwieniu, przywita cię rano wyjątkowo szerokim uśmiechem. Ciekawe dlaczego?

leppus_28   
lip 19 2009 Idiotki i kwestia godności
Komentarze (8)

Uważam, że jeżeli dziewczyna nie chce iść z nami do łóżka na pierwszej randce należy przestać się z nią spotykać. Trzeba się szanować. I szanować czas, który komuś poświęcamy. Jeżeli dziewczyna potrzebuje się zastanowić, czy chce z nami być czy też nie, to od razu dajmy sobie z nią spokój. Jeżeli trzeba się z nią spotykać przez miesiąc, bo musi nas dobrze poznać to jest to zwyczajna strata czasu. Jak mówi, że jest wrażliwa i nie chce opierać znajomości na seksie radzę wam, natychmiast wyrzućcie jej numer telefonu i nie dzwońcie do niej więcej. Bo brnięcie w coś takiego zawsze rodzi problemy, o jakich istnieniu nawet nie zdawaliście sobie sprawy. Wszystko, co dotąd wydawało się wam łatwe i oczywiste stanie się tak skomplikowane, że mechanika kwantowa to w porównaniu do tego bułka z masłem.

 

Tymczasem sprawa była prosta jak drut. Albo się komuś podobamy, albo nie. Albo dziewczynie miękną kolana na nasz widok, albo nie miękną. A jeżeli nie to trudno. Nic się z tym nie da zrobić i należy sobie pójść gdzie indziej. Poszukać innej kobiety i innych kolan. Nie można dać się sprowadzić do roli adoratora, który o coś zabiega. Bo od takiej sytuacji kobiety dostają małpiego rozumu. Zaczynają sądzić, że są skrzyżowaniem Grety Garbo i Marilyn Monroe. Dlatego należy sprawę uprościć. Jedno spotkanie, jedna randka, jedna propozycja. Jeżeli Ci się nie podoba to do widzenia. Łaski bez. Idź sobie i nie zawracaj więcej głowy. Mam ważniejsze sprawy do roboty niż zabiegać o przychylność kogoś, dla kogo jestem zaledwie taki sobie. W swoim notesie mam numery telefonów do dwóch tuzinów kobiet, które dałyby się pociąć za możliwość spędzenia ze mną choćby 15 minut. A co ważniejsze mam swoją godność. I nie mam zamiaru pchać się gdzieś, gdzie mnie nie chcą.

 

Z wszystkimi kobietami z którymi byłem i z którymi mi się układało, szedłem do łóżka natychmiast po tym jak je poznałem. Ja się podobałem jej, ona się podobała mnie. Wszystko było proste jak budowa cepa. Z kolei ilekroć sprawa zaczynała się przeciągać w czasie wychodziło z tego jedno wielkie nic. Bo świat jest pełen kobiet pełnych wątpliwości. Takich, które same nie wiedzą czego chcą i mają za sobą przykre doświadczenia życiowe. Faceci nie wiedzieć czemu stale je zdradzali i porzucali. I teraz wszystkich traktują jak potencjalne zagrożenie. Umówienie się z taką jest prawie niemożliwe. Próba pójścia z nią do kina traktowana jest jako akt agresji wymierzony w jej niewinną osobę. A żeby pozwoliła nam na coś więcej, musimy być cierpliwi i wyrozumiali. I wdzięczni za to, że w ogóle raczy nas rozmową. Nawet jeżeli nie ma nic do powiedzenia. Jednym słowem świat jest pełen idiotek, które sądzą, że są tak śliczne że uszczęśliwiają wszystkich samą swoją obecnością. Jeżeli mamy choć odrobinę oleju w głowie powinniśmy przy pierwszej sprzyjającej okazji posłać taką do diabła i skierować energię w zupełnie inną stronę.

 

I uważam że wiem co mówię. Jako jedyny Polak mieszkający w Irlandii, który posiada własny dywan...

leppus_28   
lip 09 2009 Co nas kręci
Komentarze (9)

Jedna znajoma zapytała mnie co robić, by mieć większe wzięcie u mężczyzn. Innymi słowy co facetów kręci, a co ich nie kręci. Odpowiedziałem jej, że jest jeden sposób, który zawsze skutkuje. Wystarczy że będzie udawać, że jest głupsza niż jest w istocie. Naprawdę nic tak nie pobudzi faceta do działania jak świadomość, że jesteś niemądra i można cię łatwo wykorzystać. I odwrotnie. Jak się dowie, że jesteś inteligentna to od razu sobie pójdzie. Jeżeli lubisz się wymądrzać i dużo wiesz na różne sprawy to jesteś na najlepszej drodze do staropanieństwa. Wszystkie najpiękniejsze, najbardziej pociągające kobiety na świecie mają tę zaletę, że wyglądają jak kompletne idiotki. I to właśnie facetów nakręca. Żaden mężczyzna nie chce mieć kobiety, która jest mądrzejsza od niego. Bo niby po co? Nie potrzebujemy też kogoś, kto ma swoje zdanie na każdy temat. Bycie z taką osobą nie miałoby najmniejszego sensu. Facet pragnie mieć kobietę, którą ukształtuje po swojemu. Która będzie robiła to, co on chce, ubierała się tak, jak on chce i na wszystko co mówi będzie reagować tak samo, to znaczy pełnym afektacji zachwytem. Kobieta nie służy do tego, by z nią dyskutować. Od tego mamy kolegów.

 

W przypadku mężczyzn jest zresztą podobnie. Jak chcesz poderwać jakąś dziewczynę to musisz się wykazać wszystkimi tymi cechami, które jak najmniej kojarzą się z rozumem, a jak najbardziej z biologią. Musisz być pewny siebie, twardy, zdecydowany, mieć tupet i być wygadanym. Za nic w świecie nie możesz się natomiast wygadać, że czytasz książki, lubisz poezję i chętnie spędzasz czas w galerii. To są ostatnie rzeczy które rozpalą czyjekolwiek zmysły. Dlatego czy jesteś dziewczyną czy chłopakiem istotne jest mieć coś, co od razu rozwieje jakiekolwiek wątpliwości, że masz cokolwiek sensownego w głowie. Np. tatuaż. Umieszczony na ramieniu albo plecach, powyżej tyłka, jest czymś co aż krzyczy na wszystkie strony: „Jestem idiotą!”. I czym większy i bardziej bezsensowny tym lepiej. Z kolei np. okulary na nosie od razu zmniejszają twoje szanse o jakieś 90%. Ważny jest też ubiór. Kobieta ubrana jak prostytutka ma największe wzięcie. Bo kojarzy się wyłącznie z seksem, podczas gdy z rozumem wcale. Czym krótszą ma spódniczkę tym większe szanse na to, że rozmawiając z nią nie natrafimy na nic, co wymagałoby od nas jakichkolwiek głębszych przemyśleń. U mężczyzny dobrym pomysłem jest złoty łańcuch, obcisła koszulka i żel we włosach. Świetnie działa też kolczyk w pępku u kobiet.

 

Oczywiście najgorzej w tej sytuacji mają ci, którzy choćby nie wiem ile wysiłku włożyli, to dalej będą wyglądać inteligentnie. Ja mam np. taki problem. Cokolwiek zrobię wyglądam na miłego, sympatycznego  człowieka. Choć co ciekawe wcale taki nie jestem. Ale mój wygląd zewnętrzny powoduje, że od razu na wstępie zostaję wrzucony do odpowiedniej szufladki. Jakkolwiek się ubiorę na kilometr widać, że skończyłem dobrą szkołę i to z niezłymi ocenami. I nie jestem w stanie tego ukryć. Nie pomaga ani wygolenie głowy na łyso, ani ubranie czarnej skórzanej kurtki. To powoduje, że z góry pozbawiony jestem szans. Nie ważne jak się będę starał, zawsze wyprzedzi mnie ktoś, kto wygląda na chama i potrafi na zawołanie wyczarować bezmyślny wyraz twarzy. Nie jestem w stanie z nim wygrać. Jeśli chodzi o ilość poderwanych w życiu kobiet to jesteśmy w innej lidze. Jak ja zaczynałem to on już kończył drugą dziesiątkę. Jak ja byłem na etapie pierwszych pocałunków, to on już przerabiał seks grupowy w wydaniu olimpijskim. Choćbym pękł to go nie dogonię. Choćbym się nie wiem jak nagadał, to mnie zaszachuje jedną głupią uwagą i jednym głupim zachowaniem. I to jest bardzo smutne.

 

Muszę się iść upić dzisiaj z tego powodu.

leppus_28   
lip 08 2009 Ciastka z kremem i koc przeciwpożarowy
Komentarze (4)

Niektóre kobiety są jak ciastka z kremem. Inne jak chleb razowy. Należy pamiętać, że od nadmiaru ciastek niechybnie zrobi nam się niedobrze. Chociaż oczywiście gdy je widzimy, na wystawie miejscowej cukierni, to każdy ma na nie ochotę. Generalnie zasada jest taka, że czym mniej atrakcyjną mamy dziewczynę, tym więcej ciekawych rzeczy mamy szansę zrobić w życiu. Bo możemy się wtedy skupić na czymś sensownym, podczas gdy dziewczyna jest super skupiamy się tylko na niej. Wielcy odkrywcy, zdobywcy ośmiotysięczników, władcy, którzy dokonali spektakularnych podbojów, wszyscy oni mieli wyjątkowo paskudne żony. Niektóre przeszły nawet z tego powodu do historii. Np. żona Sokratesa albo cesarza Klaudiusza. Król, który nieopatrznie wybrał sobie zbyt ładną i temperamentną żonę jest praktycznie stracony. Zamiast wyprawiać się zbrojnie na sąsiadów, tudzież rozbudowywać przygraniczne fortece, nie wychodzi z sypialni. Można być pewnym, że szybko popsuje mu się od tego zdrowie i umrze schorowany w wieku 35 lat, nie dokonawszy niczego znaczącego. Dlatego też ludzie interesujący, prowadzący interesujące życie, z reguły są brzydcy. Czym jesteś brzydszy tym masz większe szanse, że coś osiągniesz. Czym większym byłeś ofermą w szkole, tym dalej zajdziesz w życiu. Przesadna uroda popsuła już mnóstwo świetnie zapowiadających się karier i talentów. Powodzenie u kobiet to coś, czemu nikt nie jest w stanie się oprzeć. Wiem po sobie. Możesz mieć mnóstwo ideałów, bardzo duchowe podejście do życia, być na codzień wręcz uosobieniem wierności, ale zamknijcie mnie w windzie z jakąś dziewczyną, która mi się podoba i każcie jej mrugnąć do mnie zalotnie, a nie ręczę za siebie. Podobnie jak każdy inny facet postawiony w podobnej sytuacji. Taki mamy instynkt i nikt na to nic nie poradzi.

 

Z kobietami jest jeszcze gorzej. Faceci chwilami przestają myśleć o seksie, natomiast kobiety prawie nigdy. Wystarczy kobietę raz rozbudzić i już potem nie da się jej przestawić z powrotem. Wcześniej czytała książki, chodziła do kina i była spokojną, miłą dziewczyną. Dopóki nieopatrznie nie otworzyliśmy puszkę Pandory. W rezultacie zmieniła się w demona, którego myśli skierowane są tylko w jedną stronę. Nawet jej własna rodzina jej nie poznaje. To jest jak ogień, którego nie sposób ugasić. Patrzysz na taką i zastanawiasz się, czy ją dotykać czy narzucić na nią koc przeciwpożarowy. Kobieta taka może się kochać bez ustanku i nigdy nie ma dosyć. Jest jak narkomanka. Jak z rana nie dostanie swojej dawki to nie będzie mogła się na niczym skupić przez resztę dnia. Jak wyjdzie na ulicę bez seksu to z całą pewnością wpadnie pod samochód. Faceci pod tym względem są bardziej zrównoważeni. Po dobrym seksie na jakiś czas mają dość. Przez następne kilka godzin nawet luźna sugestia na ten temat jest dla nich bolesna i nie na miejscu. Poza tym z czasem facet ma na daną dziewczynę coraz to mniejszą ochotę, co jest zrozumiałe, bo w końcu ile można się kochać z tą samą osobą. Natomiast u kobiety nie wiedzieć czemu jest odwrotnie. Im częściej to robi tym bardziej ma na to ochotę. Jest to tyleż nielogiczne co niebezpieczne. Jedyne co może uratować faceta w tej sytuacji to fakt, że jest kiepski w łóżku. Daje to nadzieje, że kobieta przesadnie się nie rozkręci. Niestety czasem zdaża się, że to nie wystarcza. Kobieta potrafi być bardzo uparta i oderwana od rzeczywistości. Choćbyśmy nie wiem jak się starali pragnie nas coraz bardziej i nie sposób jej zniechęcić. Jej potrzeby wydają się niewyczerpane, a próby ich zaspokojenia przypominają walkę z wiatrakami. Robimy dosłownie wszystko co tylko możliwe, by się wreszcie uspokoiła. Nie dbamy o siebie, nie golimy się, zakładamy do łóżka najbardziej aseksualne bokserki, jakie udało nam się znaleźć i nie zdejmujemy skarpetek. A wszystko jak grochem o ścianę.

 

Wierzcie mi. Takie coś może mężczyznę doprowadzić nawet do samobójstwa. A z pewnością odebrać mu pewność siebie. Mnie np. odebrało.

leppus_28