Najnowsze wpisy, strona 25


lut 08 2009 Początki pewnego zespołu
Komentarze (2)

W wyniku prywatnego śledztwa, które osobiście przeprowadziłem, udało mi się dotrzeć do interesujących informacji, dotyczących początków działalności jednej z najsłynniejszych grup heavy metalowych, zespołu Metallica. Zwłaszcza ciekawy wydaje mi się scenopis pierwszej rozmowy, jaką odbyli członkowie grupy z producentem muzycznym, odpowiedzialnym za wydanie ich pierwszej płyty. Myślę, że rozmowa ta rzuca zupełnie nowe światło na to, co legło u podstaw ich twórczości oraz na samych muzyków. Oddajmy jednak głos producentowi:

 

- „Chłopcy. Generalnie muszę na wstępie zaznaczyć, że materiał, jaki mi przedstawiliście, jest doskonały. Myślę, że uda się z tego zrobić prawdziwy dynamit. Coś, co nie tylko świetnie się sprzeda, ale także zmieni obraz muzyki rozrywkowej raz na zawsze. Jest jednak kilka rzeczy, które musicie zmienić i o tym właśnie chciałem z wami porozmawiać. Po pierwsze nazwa zespołu. „Wielka Zielona Łąka Skąpana w Słońcu w Środku Styczniowego Lata”. Uważam że jest za długa i bez sensu. Nawet pomijając fakt, że w styczniu nie ma lata. Nasz grafik przez trzy dni bez powodzenia próbował to wcisnąć w jakąś sensowną okładkę. Po prostu nie da się. Dlatego trzeba to zmienić na coś krótszego i mocniejszego. Idźmy dalej. Tytuł płyty nie podoba mi się. „Do Mamy”. Sądzę, że zdecydowanie nie pasuje on do muzyki, którą wykonujecie. Rozumiem że matka była dla was ważną inspiracją, ale nie przesadzajmy. Także odwołania do mamy występujące w prawie każdej piosence powinny zostać, moim zdaniem, usunięte. Radziłbym je zastąpić czymś, co bardziej pasuje do odbiorców, do których powinniśmy adresować waszą muzykę. Myślę, że powinny się częściej pojawiać słowa typu „śmierć”, „zabijać” itp. Mogę wam pożyczyć trochę komiksów z prywatnej kolekcji. Poczytacie sobie, to lepiej wejdziecie w klimat tego o czym mówimy. Chciałbym też, żebyście koniecznie wykreślili następujące zdanie: „Było zimno, jak w dolinie Muminków, zanim pojawił się tam Włóczykij, i nie było jeszcze panny Migotki”. Panowie. To na prawdę nikogo nie interesuje. Nie używajcie też żadnych trudnych wyrazów. Słów „organoleptyka” i „metampsychoza” nie udało mi się znaleźć w żadnym słowniku. Do dzisiaj nie wiem co to znaczy. Do tego na pewno trzeba zmienić okładkę. Cztery szeroko uśmiechnięte lamy na tle zachodzącego słońca. To zupełnie nie pasuje. No i zastanawiam się też nad tym, jak się ubieracie. Garnitury, białe koszule i krótko ostrzyżone fryzury to jakoś nie bardzo koresponduje mi z tym wszystkim. Nie moglibyście zapuścić włosów i udawać, że jesteście bardziej niedojrzali? Sfotografuje się was na motocyklach i jakoś ukryje fakt, że wszyscy macie wyższe wykształcenie. Tak więc chłopaki, do dzieła. Świat showbiznesu leży u waszych stóp, trzeba tylko ostro wziąć się do roboty. Widzimy się jutro, mam nadzieję że w lepszych nastrojach.”

leppus_28   
lut 07 2009 Czym jest miłość
Komentarze (3)

Miłość to obietnica. Miłość to czekanie. To dłoń, która dotyka kobiety w idealnym momencie. Miłość to wiatr. Miłość to ogień. Płomień, które ogarnia moje ciało, ilekroć widzę Twoje imię pojawiające się na monitorze. Miłość to radość. Miłość to ból. Rana, która nigdy nie zagoi się do końca. Miłość to tęsknota. Miłość to zapomnienie. To noc pełna zgiełku i rozmów, które nigdzie nie prowadzą. Miłość to łzy. Miłość to strach. Kropla potu, ściekająca z Twojego ciała. Miłość to ryzyko. Miłość to walka. To młodzi kochankowie, godzący się po tragicznej kłótni. Miłość to samotność. Miłość to sens. I puste łóżko, które zostaje, gdy ktoś odchodzi. Miłość to śpiew. Miłość to muzyka. Wiersz, napisany dla tej jednej szczególnej osoby. Miłość to zawrót głowy. Miłość to stres. To choroba, na którą wiesz że nie znajdziesz lekarstwa. Miłość to spojrzenie. Miłość to wątpliwości. To dłonie splecione ze sobą, na ławce w parku. Miłość to pocałunek. Miłość to bezsenność. Wyrzuty sumienia, za to że pozwoliliśmy jej umrzeć. Miłość to niewola. Miłość to smutek. To domek z kart, który w dwie sekundy dosięgnąć może Księżyca. Miłość to niepokój. Miłość to wysiłek. To delikatne drzewko przed naszymi oknami, które pewnego dnia rozjechał buldożer. Bać się miłości to jak bać się dłoni, która chce nas przeprowadzić na drugą stronę w największą śnieżycę. Więc już wiesz, że miłość może Cię spalić na popiół. Wiesz, że miłość to cierpienie. I cień, który pozostał na ścianie po kimś, kto odszedł. I który nie pasuje teraz do żadnego mebla. To skok w przepaść. Coś, co może nas zabić. Po czym już nigdy nie będziemy tacy sami. Czy będzie Ci łatwiej, jeżeli na chwilę przed skokiem poczujesz jak delikatnie dotykam Twojej dłoni?

 

leppus_28   
lut 07 2009 List od wydawcy
Komentarze (0)

Bardzo ciężko jest w dzisiejszych czasach przebić się młodemu literatowi. Możesz mieć wielki talent, mnóstwo znakomitych pomysłów i umieć pisać niczym Faulkner. Jednak jeżeli nie przebijesz się przez jakiegoś niezbyt rozgarniętego wydawcę, od którego zależy skierowanie tego co piszesz do druku, już po tobie. I nikt się nigdy nie dowie tego, co masz do powiedzenia. Kiedyś napisałem świetną powieść. Prawdziwy dynamit. Pokazałem w niej jak jest. Wygarnąłem wszystkim. Zająłem się problemami, które dotyczą każdego. Przedstawiłem świat widziany oczami kogoś ze zwyczajnego podmiejskiego blokowiska. Zdemaskowałem wszelkie lęki i bolączki. Przeanalizowałem plusy i minusy i pokazałem właściwy kierunek. Rzecz była tak doskonała, że nawet jednego przecinka się poprawić nie dało. Jakby wstawić jedną metaforę więcej, to by się to wszystko rozleciało. Jakby dodać jedną więcej dygresję, nie wiadomo byłoby o co chodzi. Byłem z tego bardzo dumny. Oto jednak co wydawca napisał w liście, który dostałem 2 tygodnie po dostarczeniu mu rewolucyjnego tekstu:

 

„Z przykrością zawiadamiamy szanownego pana (tu było wpisane moje nazwisko, przekręcone prawie nie do poznania), że powieść, którą nam pan dostarczył, nie zyskała naszej akceptacji i z tego powodu nie może zostać skierowana do druku. Przede wszystkim tematyka nie pasuje do naszej obecnej polityki wydawniczej. W tej chwili inwestujemy głównie w powieści science-fiction oraz literaturę sensacyjną. Więc jakby miał pan coś takiego, to bylibyśmy zainteresowani. Poza tym to staramy się promować rzeczy pozytywne i optymistyczne. Tymczasem to co pan napisał to coś potwornie smutnego. Dziecko je watę cukrową. Mężczyźni narzekają. Kobiety są brzydkie i nieszczęśliwe. No po prostu autobus jadący przez Bytom o 6:10. W ogóle brak akcji. Żadnego rozmachu. A przede wszystkim: całkowity brak golizny. Jeżeli nie będzie w tym odpowiedniej dawki przemocy i seksu to nikt tego nie kupi. Dlatego proponuję następujące poprawki: staruszkę zastąpić striptizerką, mężczyzn – członkami znanej grupy przestępczej, dziecko – piękną 16-latką, Pana od Waty – detektywem Rutkowskim, żabę – samochodem drogiej japońskiej marki. Do tego proszę dodać parę wątków homoseksualnych i koniecznie happy end. Np. 16-latka odjeżdża wspomnianym samochodem z jednym z bandytów. No i trzeba zmienić tytuł. Ten pański się nie nadaje do niczego. Powinno być to coś bardziej pikantnego. Także proszę nad tym popracować i dać nam znać, jak pan dojdzie do czegoś ciekawego. Pozdrawiamy serdecznie”.

 

Nie muszę chyba dodawać, że nie doszedłem do niczego...

leppus_28   
lut 06 2009 Dla Ciebie
Komentarze (3)

Dla Ciebie wstałem dzisiaj rano. Dla Ciebie umyłem zęby i zjadłem śniadanie. O Tobie myślałem, gdy smażyłem jajko na niedużej patelni. I gdy szedłem ulicą. Dla Ciebie przyspieszyłem krok, by nie najechał mnie samochód. A potem ułożyłem wiersz, który nie składa się ze słów, ale z oddechów i dlatego nie da się go napisać. I bardzo mi przykro z tego powodu. Dla Ciebie chciałbym być wyższy i ładniejszy. Dla Ciebie chwytać każdą chwilę, która przelatuje koło nas. Nawet tę najkrótszą. A wszystko po to, żebym zawsze umiał Cię rozbawić i żebyś już nigdy nie była smutna. Dla Ciebie podtrzymam niebo, żeby nie spadło Ci na głowę. I przeskoczę przez Wielki Kanion, gdy tylko mnie o to poprosisz. To Tobie, gdy będzie kiedyś zimno w nocy i będzie padał śnieg i zasypie wszystkie drogi, oddam swoją ostatnią koszulę. Dla Ciebie złamię najświętsze przyrzeczenie. Dla Ciebie szargnę ostatnie świętości. I gdy ktoś będzie chciał rzucić w Ciebie kamieniem, zasłonię Cię własnym sobą. To dla Ciebie jest każdy uśmiech, który mam na twarzy. I każdy sen, który śni mi się w nocy. Dla Ciebie każdy tekst, które pisze. I każda chwila mojego życia. Nie wiem czy wiesz o tym...

leppus_28   
lut 04 2009 Wszystkie białe konie są jeszcze w łóżkach......
Komentarze (6)

Gdzie są te kobiety, z rozpuszczonymi włosami i rozchwianym spojrzeniem. Z twarzą jasną od słońca i głową pełną pomysłów. Co tańczą do białego rana, wysoko podwinąwszy nogawki. A potem biorą książkę w delikatne, białe dłonie i czytają ją klęcząc na ławce w parku. Gdzie są te, które się śmieją w dzień i płaczą w nocy, a gdy nikt nie widzi wypisują nieśmiałe słowa „kocham” na murze odrapanej kamienicy. Które piszą wiersze i wstają wcześnie rano by zobaczyć wschód słońca. Te, którym złamano serce, ale nie złamano duszy. Gdzie są te, które dodadzą ci skrzydeł, gdy będziesz smutny i pokażą kierunek, kiedy się zgubisz. Które rozpoznają smutek kryjący się za świeżo wyprasowaną koszulą od Pierre’a Cardina. I wachanie za żartem, którym usiłujesz je rozśmieszyć. Które zrozumieją i wybaczą, i nigdy nie odwrócą się do ciebie plecami, gdy najbardziej je będziesz potrzebował. Tylko mi nie mówcie proszę, że tuż koło mnie...

leppus_28